Wczoraj na blogu opublikowałam wpis będący podsumowaniem mojego pierwszego miesiąca zmagań z redukcją wagi i nałogiem, jakim jest obgryzanie paznokci. Pojawiło się po nim w mojej skrzynce wiele zapytań jak chudnę, jaką dietę stosuję, w komentarzach wiele z Was dzieliło się swoimi radami, opisywało swoją przygodę z odchudzaniem
Nie jestem dietetykiem, więc nie powiem Wam jak schudnąć, nie poradzę, ale opowiem Wam jak ta ścieżka wygląda u mnie, jaki ja znalazłam sposób na gubienie nadprogramowych kilogramów i czego się trzymam.
Ale może na początku kilka faktów z mojego życia, które sprawiły, że znalazłam się w miejscu z napisem "STOP!". Już co nieco wspomniałam o tym we wpisie "Zmiany zaczynają się od głowy, nie od poniedziałku".
Nieco historii
Odkąd pamietam byłam takiej potężniejszej budowy niż większość moich rówieśników, wysoka, ze sporym rozmiarem buta. Wyróżniałam się i to bardzo tą swoją budową. Nie pokażę Wam zdjęćz klas 0-3, ale gwarantuję Wam, że widać na nich ogromny dysonans pomiędzy mną, a innymi osobami z mojej klasy. Ba, już w tych klasach wczesnoszkolnych trudno było znaleźć odpowiednie na mnie stroje na różne przedstawienia. Pamiętam, kiedy na jakieś przedstawienie w 3 klasie, nie pamiętam z jakiej okazji, ubierałam beżową suknię ślubną mojej starszej siostry z poprzypinanymi sztucznymi listkami. Musiało to być więc coś związanego z jesienią. Szybko też wkroczyłam w ten okres dojrzewania.
Nie przejmowałam się jednak nigdy tą swoją budową, usprawiedliwiałam ją genetyką, w której z pewnością jakieś ziarnko prawdy tkwi, nic z tym nie robiłam, odkładałam na później, bo bałam się restrykcyjnych diet. Waga rosła, aż waga pokazała 3-cyfrowy wynik, 112,9 kg. To był dla mnie szok, ja tych kilogramów nie widziałam, ale powiedziałam "Dość! Trzeba coś z tym zrobić!".
Bardzo wzbraniałam się przed restrykcyjnymi dietami, wiedziałam, że nie chcę mieć konkretnego jadłospisu, że nie chcę rezygnować z określonych potraw, godzin, więc zaczęłam szukać alternatyw i trafiłam na mega pozytywne osoby w Internecie, które uświadomiły mi, że wcale nie trzeba rezygnować z ulubionych potraw, nie trzeba katować się wyczerpującymi treningami na siłowni, wystarczy deficyt kaloryczny, więcej ruchu i picia wody. To jest klucz do sukcesu. Wcale nie trzeba rezygnować z ziemniaków czy jasnego pieczywa (ja akurat zastąpiłam je ciemnym, bo to jest sytniejsze i mi najzwyczajniej w świecie bardziej smakuje).
Start – 12 maja 2022
Zaczęłam oczywiście od głowy. Musiała przekliknąć w niej taka zapadka, że chcę, że mogę, że potrafię. Bez tego byłoby trudno i nie wiem czy cokolwiek by z tego mojego odchudzania wynikło.
Poszukałam, poczytałam na temat deficytu kalorycznego i odchudzania się w taki sposób i zaczęłam działać. Nigdy nie śledziłam tego co jem, tego jaka jest kaloryka tego co jem czy piję, bo nie można zapominać, że słodkie napoje, a takich w moim życiu było sporo też swoje kcal mają. Nigdy nie obliczałam swojej Podstawowej Przemiany Materii (PPM), ani Całkowitej Przemiany Materii (CPM). Jedynym wskaźnikiem, który znałam było BMI i to BMI od dawna wskazywało, że coś jest nie tak. I o ile kiedyś wskazywał ten wskaźnik, że ta moja waga jest w normie czy w lekkiej nadwadze, o tyle ostatnio wskazał on otyłość II stopnia. Wiem, że w tym momencie podejście do tego wskaźnika jest już nieco inne niż kilka lat wstecz, ale 112,9 kg też swoje mówi. Nie wyglądam może na tyle, ale tak jest, bo ja jestem dosyć zbita.
Obliczyłam swoją PPM ze wzoru Mifflina za pomocą kalkulatora zamieszczonego na stronie dietetykpro.pl, na tej samej stronie obliczyłam swoją CPM, również ze wzoru Mifflina. Moje PPM na tamten moment wyniosło niecałe 2000 kcal, z kolei CPM wyniósł niecałe 2800 kcal – sporo. Powiem Wam, że nie wiedziałam, że tak to się układa i kiedy zaczęłam sobie te kcal liczyć, spisywać w Fitatu, uświadomiłam sobie, że ja nie raz i nie dwa do tych 2000 kcal nie dobijałam, a później odbijałam to sobie obżerając się pod korek wszystkim tym, co wpadło mi w ręce. Dodatkowo, miałam ogromny problem z piciem wody, piłam bardzo mało.
Ja swój próg kaloryczności ustaliłam na 2000 kcal i staram się trzymać tego, akurat z tym nie było problemu i nie ma. Jadłam wszystko to na co miałam ochotę i zapisywałam w Fitatu. Jeśli przekroczyłam ten próg to nie biczowałam się, nie głodowałam na drugi dzień, bo wiem, że moje CPM i tak jest dość wysoko, więc ten deficyt był zachowany, tylko był nieco mniejszy. Nie wyliczałam też tego tak dokładnie, nie wyliczyłam każdego listka sałaty, nie wpisywałam tam herbaty bez cukru, której kaloryczność jest znikoma. Zrobiłam to dla siebie, dla swojego zdrowia psychicznego. Te kilka kcal nie sprawi od razu, że przytyję.
I co dalej?
Zaczęłam pić dużo więcej wody. Najczęściej dodaję nieco soku z cytryny, tak wchodzi najlepiej. Przyczyniło się do tego, że poprawił się stan mojej skóry, jest ona o wiele miększa, lśniąca.
Moją główną aktywność fizyczną stanowią spacery albo jazda rowerem, czyli to, co sprawia mi przyjemność. Nie cierpię biegać, pływać nie umiem, na siłownię nie chodzę, więc to wydało mi się idealne. Ważne, aby znaleźć coś, co będzie sprawiać nam przyjemność. Nie trzeba katować się bieganiem, jeśli tego nie czujemy. Warto pamiętać, że za taką aktywność fizyczną można uznać nawet sprzątanie czy prace wokół domu. Godzina sprzątania pozwala spalić ok. 200 kcal.
Nie mierzę się. Ważę się, ale nie codziennie. Na razie kontroluję ją co tydzień, ale wkrótce będę przechodzić na system miesięczny. Ważę się zawsze rano po porannej toalecie, bez ubrań. Nie przejmuję się ewentualnymi wahaniami, bo naturalnym jest, że ta waga może się wahać, może to świadczyć np. o wzroście masy mięśniowej czy o zbliżającej się miesiączce.
Najważniejsze jest dobre samopoczucie
Najważniejszym dla mnie jest się dobrze czuć we własnym ciele. Postawiłam sobie za cel zejść poniżej 80 kg, ale zdaję sobie sprawę z tego, że waga jest nieco sprawą drugorzędną. Mogą być 3 osoby ważące tyle samo, a wyglądające zupełnie inaczej, dlatego będę obserwować siebie, swoje ciało i na tej podstawie podejmować dalsze decyzje. Nie chcę przegiąć ani w jedną stronę ani w drugą.
Jeżeli ktoś z Was chciałby pójść podobną ścieżką, niech o tym pamięta. Niech pamięta też o tym, że najważniejsze jest Ja, moje samopoczucie, co się sprawdziło u jednej osoby, nie musi się sprawdzić u drugiej. To, że ja schudłam 4 kg w miesiąc, nie oznacza, że u Was musi być tak samo. Ja mam sporą otyłość, więc sobie na to mogę pozwolić, aby to tempo na początku było szybsze, ale w Waszym przypadku może się okazać, że ten deficyt, aby zgubić ten 1 kg tygodniowo będzie zbyt duży i będzie poniżej Waszej PPM, co nie jest zdrowym nawykiem i może odbić się na prawidłowym funkcjonowaniu Waszego organizmu. Przyjmuje się, że 1 kg tygodniowo to ok. 7000 kcal, czyli 1000 kcal dziennie mniej. Na przykład: przy CPM 2000 kcal, 1000 kcal mniej to będzie zdecydowanie za dużo. Szacuje się, że powinno się gubić 0,5-1% swojej masy ciała tygodniowo, aby było to bezpieczne.
Waga na dzień 13.06.2022 – 108,2 kg. Kolejne podsumowanie za miesiąc.
Gratuluję sukcesu :) Polecam jak będziesz chciała kanał na YouTube braci Rodzeń, dwóch lekarzy. Też bez żadnych diet restrykcyjnych i katowania się ćwiczeniami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤
UsuńGratuluję Ci serdecznie postępów, Amelko! ;) Super, że podchodzisz do tematu zrzucania wagi rozsądnie. Życzę Ci dalszych sukcesów! ;)
OdpowiedzUsuńStaram się nie zwariować na tej redukcji :)
UsuńGratuluję i życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤
UsuńDla zdrowia warto ✌️ Zwłaszcza, że tak z głową podchodzisz do tematu 🙂
OdpowiedzUsuńOczywiście, zdrowie jest najważniejsze :D
UsuńGratuluję postepów. Jędziemy dalej oczywiście? :D
OdpowiedzUsuńOczywiście, dalej przed siebie, do celu :D
UsuńGratuluję! I myślę, że skorzystam z Twoich wskazówek, jak zrzucić zbędne kg. Sama zawsze miałam, jak to mówili "grube kości", później udało mi się trochę schudnąć... ale niestety okres covidowy i wzmożonego stresu sprawił, że znowu wyglądam tak, jak "za dawnych czasów". Twój post zdecydowanie dał mi motywację, że może jednak warto spróbować na nowo zawalczyć o siebie :)
OdpowiedzUsuńZawsze warto walczyć o siebie, jesteśmy tego warci. Trzymam mocno kciuki za Ciebie :D
UsuńBardzo wartościowy post i cenne porady. Świetnie, że tak rozważnie podchodzisz do kwestii zrzucania kilogramów.
OdpowiedzUsuńTakie nie do końca porady. Nie jestem dietetykiem, więc nie mam takich kompetencji, aby radzić, ale o swoich doświadczeniach mogę jak najbardziej opowiedzieć :D
UsuńBardzo wartościowy post i cenne porady. Świetnie, że tak rozważnie podchodzisz do kwestii zrzucania kilogramów.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowy post i cenne porady. Świetnie, że tak rozważnie podchodzisz do kwestii zrzucania kilogramów.
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowy post i cenne porady. Świetnie, że tak rozważnie podchodzisz do kwestii zrzucania kilogramów.
OdpowiedzUsuńPo moich problemach z kolanem i artroskopii postanowiłem też zmniejszyć swoją masę ciała. Na razie oscyluję ok. 2 kilogramy poniżej 75. A chciałbym zejść w okolice 70 bardziej. Może zmotywuję się jakoś, bo efekt kręcenia się w granicach starej wagi jakoś mnie nie zachwyca. Meh.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
Trzymam mocno kciuki za to, aby się udało osiągnąć cel ❤
UsuńDzięki za życzenia urodzinowe. :)
UsuńPozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Wspaniałe, że tak rozważnie podchodzisz do kwestii zrzucania kilogramów.
OdpowiedzUsuńWspaniałe, że tak rozważnie podchodzisz do kwestii zrzucania kilogramów.
OdpowiedzUsuńWspaniałe że tak rozwarzynie podchodzisz do kwestii zrzucenia kilogramów.
OdpowiedzUsuńGratuluję głowy przede wszystkim! Trzymam kciuki za kolejne spadające kilogramy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)))
Dziękuję serdecznie ❤
UsuńSama wiem z własnego doświadczenia, że nie jest to łatwy i prosty sposób, ale ile przynosi satysfakcji i radości, kiedy widoczne są efekty. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńTrudny nie jest, myślę, że nieco łatwiej w tym wytrwać niż w takiej restrykcyjnej diecie z treningami, których nie do końca lubimy :D U mnie na pewno to się sprawdza lepiej niż właśnie taka restrykcyjna dieta z treningami ;)
UsuńFajnie, że jesteś zadowolona z efektów i masz rozsądne podejście do tematu :). Trzymam kciuki za ciąg dalszy :).
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤
UsuńGratuluję sukcesów i życzę ich więcej. Sama też chciałabym coś niecoś zrzucić bo przy moim niedużym wzroście mam już nadwagę mimo że zawsze trzymałam się w granicach dopuszczalnej normy. Ostatnio też rozważałam właśnie więcej ruchu w formie spacerów i rowera, tym bardziej, że tak jak Ty nie zamierzam katować się siłownią a pływać nie umiem.
OdpowiedzUsuńGdybym potrafiła jeździć na rolkach, to pewnie bym i na nich jeździła, ale nie umiem, więc spacery i rower to dla mnie wyjście idealne, a połączone z jakimś zwiedzaniem to już w ogóle :D Trzeba znaleźć coś, co sprawiać nam będzie przyjemność ;)
UsuńPrzede wszystkim gratuluję i życzę nieustępliwości w dążeniu do celu! Pamiętaj, że ważne jest to, by dobrze czuć się we własnym ciele, nawet jeśli ostateczny rezultat w liczbach będzie inny, niż miałaś w zamiarze. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Oczywiście, zdaję sobie z tego sprawę ❤
UsuńZgadzam się, wszystko tkwi w głowie, od nas samych. Powodzenia 😊
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńGratuluję, zgubić cztery kilogramy w ciągu miesiąca to bardzo dobry wynik. :) Ale nie czułaś się podczas tego odchudzania straszliwie głodna?
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Odchudzanie nadal trwa i nie nie czuję się straszliwie głodna. 2000 kcal to jest w moim przypadku w sam raz, czasami do tej granicy nawet trudno mi dobić, ale staram się, bo wiem, że nie powinnam jeść mniej dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Jem wszystko to co lubię, nawet słodycze i słone przekąski, ale z umiarem. Nie odmawiam sobie niczego. Jakoś ten limit bardzo spontanicznie, nie planując jadłospisów, rozsądnie się w trakcie dnia rozkłada :) Głównie jem 5 posiłów: śniadanie, II śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację. Kolację lżejszą, śniadanie i obiad taki konkretniejszy ;)
UsuńSuper kochana, małymi kroczkami wiele się osiągnie, gratuluje to duży wynik w miesiąc :)
OdpowiedzUsuńDuży, bo jest i z czego ;) Dziękuję ❤
UsuńSuper cel i dobrą drogę do niego obrałaś Amelko. Powodzenia :-) Trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤
UsuńPoczątki są najtrudniejsze, ja też muszę się w końcu wziąć za siebie, ale cieżko mi z dwójka dzieci znaleźć ten moment dla siebie :(
OdpowiedzUsuńKochana, trzymam mocno za Ciebie kciuki ❤ Wbrew pozorom, akurat ten mój sposób nie jest taki pracochłonny, kiedy słucha się swoich potrzeb i nie trzyma się sztywno ram np. czasowych, a aktywności z dziećmi Ci zapewnie nie brakuje, tylko nie zdajesz sobie z tego może sprawy ;)
UsuńGratuluję 😀 Moim zdaniem to znaleźć złoty środek niż katować się dietą czy treningiem 😀
OdpowiedzUsuńWarto słuchać swoich potrzeb i nie robić nic przeciwko sobie :D
UsuńŻyczę ci dalszych sukcesów :) Brawo!
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńKochana Amelko!
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci serdecznie sukcesów. Świetny wynik w miesiąc!
Tak trzymaj.
Serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję :D
UsuńTo wspaniałe, że swoim wpisem motywujesz innych. Życzę Ci wytrwałości. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i miłego dnia ❤
UsuńGratuluję Ci Amelko, głównie rozsądku. Wiele się słyszy o dietach-cud które często mają nieciekawy finał. Sama nigdy nie musiałam się odchudzać a raczej dużo jeść żeby utrzymać linię:))) Jednak dużą wagę przykładam do odpowiedniego odżywiania, to ważne. Trzymam kciuki za kolejne kilogramy!
OdpowiedzUsuńJa kiedyś spotkałam dziewczynę też z nadwagą, której po zrzuceniu kilogramów zdrowie bardzo podupadło i ustabilizowało się dopiero, kiedy przytyła, a po prostu ćwiczyła, jadła zdrowo. Każdy organizm jest inny, dlatego zawsze trzeba wybrać to, co jest dla nas najlepsze, a nie kierować się ślepo modą :D
Usuńsuper że Ci się tak to udało:) oby dalej do przodu do wagi którą chcesz osiągnąć
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
Usuńi trzymam kciuki za dalszą walkę!
UsuńGratuluję postępów i życzę wytrwałości. Aktywność fizyczna jest ważna, ale tak jak piszesz, co kto lubi. Też nie cierpię biegania, pływania itp, ale długie spacery, jazdę na rowerze i choćby koszenie trawy uwielbiam, a też kalorie są spalane.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą patrząc na Twoje zdjęcia od początku (tj. od kiedy Cię obserwuję) nie przypuszczałam nawet, że piszesz o takiej wadze. Nie wyglądałaś na tyle (to komplement, choć może mało zgrabny) :)
Pozdrawiam!
O widzisz, dlatego właśnie waga to nie wszystko i nie można siebie traktować 0:1 ze względu na nią. U mnie może tych kilogramów tak nie widać, bo wszystko osadziło się w dolnych partiach ciała, głównie na brzuchu i jest on bardzo zbity, też na udach. Za to łydki i górę mam dosyć szczupłą. Jestem też dość wysoka. Ale jeśli można spróbować zrzucić to czemu nie :)
UsuńGratuluję postępów:) Fajnie, że podchodzisz do tematu rozsądnie:)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie ;)
UsuńPolecam treningi Moniki Kołakowskiej. Szybko się chudnie :) bo to głównie interwały - krótkie a męczące
OdpowiedzUsuńSprawdzę, ale nie przepadam za takimi treningami z filmikami, więc nie wiem czy się to u mnie sprawdzi :D
UsuńMelka, Monika Kołakowska jest super, ale póki co nie ćwicz z nią, większość tych treningów obciążą stawy, szczególnie jesli ma się kilogramy nadprogramowe ( sama wiem po sobie). Zmotywowałaś mnie do działania zamówiłam rowerek treningowy ;P wróciłam do kręcenia hulahopem a dieta powolutku jest modyfikowana, słodycze wreszcie odstawione :P
UsuńGratuluję! Trzymam mocno kciuki :D
UsuńAmelko życzę Ci dalszych sukcesów w utracie wagi! A mogę powiedzieć, że zjadłam zęby na utracie wagi, 7 lat temu straciłam 20 kg,a teraz szkoda gadać...generalnie mam już dosyć, ale zawsze mocno trzymam kciuki za osoby walczące z kg i za Ciebie również trzymam z całych sił!😘
OdpowiedzUsuńDziękuję, trzymam mocno za Ciebie kciuki, warto o siebie walczyć ❤
UsuńGratuluję Ci postępów ;) myślę, że przy następnym podsumowaniu postępów będzie już dwucyfrowa liczba;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że na to jeszcze poczekamy trochę, ale będzie już być może blisko :D
UsuńGratuluje i życzę dalszych sukcesów :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńMelko, tak trzymaj, bo zdrówko najważniejsze!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci powodzenia, wytrwałości w dążeniu do celu, byś czuła się dobrze ze sobą i była szczęśliwa:-))
Pozdrawiam ciepło!
Anita
Dziękuję serdecznie ❤
UsuńMasz rację, nie trzeba jeść nie wiadomo jak zdrowo, żeby schudnąć, wystarczy tylko deficyt :) Super, ze poza to wprowadziłaś do swojej rutyny więcej ruchu i picie wody, to też bardzo ważne aspekty :) 4kg w miesiąc to już coś! Tylko tak trzymać i będzie coraz lepiej
OdpowiedzUsuńzofia-adam.blogspot.com
Walczymy dalej :D
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńGratuluję Kochana, naprawdę wspaniały sukces! Jestem pewna, że zainspirujesz wiele dziewczyn do zmian, rozsądnych zmian, bez katorgi ćwiczeń i głodówek. Przede wszystkim, wprowadzanie zdrowych nawyków :) Cudownie, że Ci się udaje, trzymam kciuki za dalsze postępy!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Dziękuję ♡ Długo wahałam się, czy o tym pisać, ale jeśli może to właśnie kogoś zainspirować do zmiany, to myślę że warto :D
UsuńTak trzymaj Dziewczyno! ❤️
OdpowiedzUsuńUdowadniasz, że jak człowiek chce to wszystko jest możliwe :)
Powodzenia życzę ❤️
Pozdrawiam serdecznie
Dzięki :D
UsuńGratulacje Kochana silnej woli i wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńMasz super podejście. Nic dziwnego, że widać już takie postępy :) Gratulacje i powodzenia!
OdpowiedzUsuńZobaczymy, jak będzie szło dalej ♡
Usuńbardzo serdecznie gratuluję i życzę samych sukcesów, ja też stawiam na rower:)
OdpowiedzUsuńMi brakuje tylko jakiegoś bagażnika do samochodu na rower, aby móc na nim pojeździć w innych okolicznościach przyrody :D
UsuńSuper! Trzymam za Ciebie kciuki bo wiem co to jest walka z nadwagą. Co prawda u mnie to było tylko kilkanaście kilogramów ale i Ty sobie poradzisz. Nie miałam żadnej diety, jadłam dosłownie wszystko tylko w rozsądnych ilościach. I bardzo pomogły mi spacery i rower. W ogóle uwielbiam jeść i gdyby nie to, że się sporo ruszam to pewnie wyglądałabym jak mała kuleczka :). KIbicuję Ci z całego serca, najtrudniejsze są pierwsze kilogramy, później jak już zaczniesz zauważać różnicę w swoim wyglądzie będziesz miała w tym największą motywację i będzie z górki.
OdpowiedzUsuńJestem nakręcona już na tym etapie, jak mały motorek, więc myślę, że będzie jakoś to szło, tym bardziej teraz, kiedy jest ciepło i aż się chce spacerować, jeździć rowerem :D
UsuńSuper, fantastycznie. Trzymam kciuki. Sama schudłam podobnie ustawiając sobie podobny deficyt i udało mi się schudnąć 12kg😊 powodzenia!
OdpowiedzUsuńU mnie cel nieco większy, ale wierzę w swoje możliwości. Dziękuję ♡
Usuńja planuje dietetyka bo mam zle wyniki wiec wszystko przede mna;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia ❤
UsuńGratuluję sukcesu i życzę kolejnych!
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤
UsuńWidzę, że podchodzisz do sprawy bardzo rozsądnie i w swój sposób. Gratuluję pierwszych sukcesów i życzę wytrwałości. Chyba najtrudniej jest zacząć i trzeba mieć do tego "wolną głowę". Ja zawsze byłam drobnej budowy i szczupła. Teraz, od 2-3 lat staram się jeść jak najwięcej warzyw i omijać pieczywo. Wtedy czuję się lepiej i nie mam zmian atopowych na skórze. Moja siostra twierdzi, że się głodzę, ale jest tak jak Ty mówisz: że każdy powinien sam pomyśleć: jaką ma aktywność, jaki tryb pracy, nauki, itd. Moja siostra przez kilka lat dużo schudła, ale też lubi zjeść. Zaczęła dużo biegać regularnie i to stało się Jej pasją. Moją zgubą najczęściej są słodycze. Mogę polecić Tobie książkę pt. "Uspokój swoje hormony. Czego ginekolog ci nie powie." Książka jest rewelacyjna. Autor porusza w niej wiele problemów kobiecych - od odżywiania, insulinooporność, po ciążę i zdrowy tryb życia. Pozdrawiam serdecznie :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie, zapiszę sobie tytuł :D
UsuńGratuluję i trzymam kciuki za Ciebie :)
OdpowiedzUsuńTeż miałam przeboje z wagą, niestety dopiero niedawno się dowiedziałam że to przez tarczycę, a niestety w gimnazjum próbowałam się odchudzać, i zrobiłam sobie tym dużą krzywdę.
Teraz jednak postawiłam na treningi, ograniczyłam fastfoody- nie mam zamiaru z nich rezygnować, podobnie jak ze słodyczy :)
Waga poszła w dół, ja się czuję dobrze, a to najważniejsze :)
Od siebie, polecam Ci jeszcze aplikacje CanCell Cancer- aplikacja służy m.in do liczenia kroków podczas spaceru, możesz sobie ustawić cel, ile km. dziennie chcesz pokonać :)
Pozdrawiam
Ja korzystam z aplikacji połączonej z zegarkiem, ale to dlatego, że telefon nie zawsze mam ze sobą :D
UsuńSuper, gratulacje!
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤
UsuńGratulacje! Super, że podchodzisz do tego z głową i że dzielisz się takimi informacjami :)
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńSuper, gratulacje!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :D
UsuńHej, super, że masz już kilogramy w dół. Ja też zaczęłam coś ze sobą robić, bo tendencje do tycia mam od zawsze, a jeszcze po ciąży i wycięciu woreczka żółciowego dobiłam 80 kg przy wzroście 160 cm. Nie stać mnie na dietetyków itd. Ograniczyłam słodycze (nie wyeliminowałam, bo wiem, czym to skutkuje: wytrzymujesz jakiś czas totalnie bez, a później nadrabiasz :D) . I dołączyłam spacery marszowym krokiem - mój cel to 5 km w mniej, niż 60 minut (ostatnio wyniki oscylują w okolicach 55 minut). Pierwsze efekty już są - też 4 kg w mniej, niż miesiąc.
OdpowiedzUsuńGratulacje! Trzymam mocno kciuki za Ciebie ❤ Ja bez słodyczy bym chyba żyć nie potrafiła :)
UsuńGratuluję i trzymam kciuki za dalsze sukcesy :* Ja swego czasu udałam się do dietetyka i też udało mi się schudnąć. Jestem z tego bardzo zadowolona, a że nie doszłam jeszcze do wagi jaką założyłam na poczatku diety to nadal trwam w tym postanowieniu,.
OdpowiedzUsuńGratuluję i ja również trzymam mocno kciuki :D
Usuń