Lato za oknem, ponad 30-stopniowy upał, a na blogu znowu wczesna wiosna, golutkie jeszcze drzewa, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Z taką wczesną wiosną na zdjęciach pojawi się jeszcze kilka wpisów, a potem zagości na blogu prawdziwe lato, obiecuję.
W tematach mody może nie powinnam się wypowiadać, są inne osoby, które bardziej się na niej znają, ale nie mogę nie napisać, chociaż kilku słów, fala upałów mnie do tego skłoniła.
Pamiętam, kiedy jeszcze w gimnazjum pewna koleżanka ze zdziwieniem zapytała, jak ja mogę ze swoimi dodatkowymi kilogramami nagromadzonymi głównie w dolnej partii ciała, na brzuchu, udach, założyć latem spodenki, bo ona też ma kilka kilogramów więcej, ale sobie tego nie wyobraża.
Jak to jak? Normalnie. Zawsze ubierałam i ubieram się tak, aby czuć się w ubraniu komfortowo. Uważam, że to ubrania są dla nas, a nie my dla ubrań, więc rozmiar nie ma znaczenia. Nie mieszczę się w jeansy S, to kupuję XXL – sprawa prosta, o ile są dostępne, jak nie to szukam podobnych w innym sklepie. Najważniejsze, abym ja w tym danym kroju, kolorze, materiale czuła się swobodnie. Jeśli coś mi się nie podoba wizualnie albo źle się w tym czuję, to nie ma bata, abym się w to ubrała. Na przykład ja bardzo źle czuję się w mocno obciskających brzuch sukienkach. Lubię sukienki rozkloszowane albo proste, ale jednak luźniejsze u dołu. Nie cierpię też bluzek czy sukienek odciętych zaraz pod biustem. No po prostu nie! Ze spodenkami jednak nigdy nie miałam oporów, jeśli tylko były wygodne... Nie mam zamiaru parować tyłka w długich spodniach. Niejednokrotnie latem zdarzyło mi się też chodzić bez stanika. Czemu nie?
To, że ktoś jest większych rozmiarów albo wręcz przeciwnie ma niedowagę, nie dyskredytuje go modowo, może ubierać się, jak chce, nosić to, co mu się podoba, dla mnie może i się nie ubierać i spacerować nago. Żaden element garderoby nie jest zarezerwowany wyłącznie dla jednego rozmiaru. Fakt, faktem czasami trudno znaleźć w sklepie ubranie, które będzie pasować, no ale na to już większego wpływu nie mamy. Ja sama mam często problem, bo jak np. sukienka dobra rozmiarem to za krótka. No i co zrobisz? Nic nie zrobisz.
To samo się tyczy wieku. Gdzie jest napisane, że kobieta po 50. nie może założyć spodni z dziurami albo Pan po 60. jeansów i eleganckiej polówki. Nie ma, że w pewnym wieku nie wypada. No, chyba że się nie znam i jest jakiś kodeks, że w tym i w tym wieku można nosić tylko to i to. Na szczęście w Internecie są takie osoby, jak chociażby Marzenna z bloga Fashion Dreams, która udowadnia, że moda nie zna ograniczeń wiekowych.
Jesteście szczupłe, macie kilka kilogramów więcej, cellulit, jesteście kobietami dojrzałymi itd. – ubierajcie się, jak tylko chcecie. Jest lato, spodenki, bikini, krótkie sukienki, crop topy... Jeśli tylko się w tym dobrze czujecie, to nie widzę przeszkód, aby tego nie ubrać. Ludzie sami sobie wymyślają takie ograniczenia...
Najważniejsze, aby czuć się dobrze samemu ze sobą. Nikt nie jest idealny.
OdpowiedzUsuńDokładnie! :D
UsuńBardzo mądry post. Każdy ma się czuć dobrze we własnej skórze, jak innym coś w nas nie pasuje, to to ich problem.
OdpowiedzUsuńKiedyś się przejmowałam, "co ludzie powiedzą", ale na szczęście z tego wyrosłam.
Pozdrawiam.
Ja powoli też z tego "co ludzie powiedzą" wyrastam :D Miłego weekendu!
UsuńWażne jest, by nie osądzać i nie oceniać. Nikt nie dał nam takiego prawa :)
OdpowiedzUsuń❤❤❤
UsuńKochana zgadzam się z Tobą zupełnie. Ja również zawsze stawiam na komfort i wygodę w pierwszej kolejności.
OdpowiedzUsuńJa nie wyobrażam sobie ubrać się inaczej niż wygodnie :D
Usuńświetny post :)
OdpowiedzUsuń❤
UsuńSper! Piszesz po prostu, nie obwijasz w bawełnę. Jesteś super❗😘👌
OdpowiedzUsuńJeszcze jakiś czas temu taki post w ogóle by się na blogu nie pojawił, wszystko się zmienia :)
UsuńKocham takie osoby, jak Twoja koleżanka- też się borykałam z nadmiarem kg, pamiętam pewien komentarz na blogu, odnośnie tego, że mam za dużo kg, nie powinnam nosić obcisłych ciuchów.
OdpowiedzUsuńNie wiem, kto daje innym upoważnienie, do tego by dawać takie rady- nosz kurczaki!
No tak, po 50, to już powinna nosić same garsonki- broń Boże, krótkiej spódniczki czy szortów :D
Niech każdy się ubiera, jak chce- nie ważne, ile ma lat, wzrostu czy wagi, ważne by się dobrze czuć w danym ciuszku ;)
Pozdrawiam
Oj tak, sama nie raz i nie dwa widziałam osoby ubrane tak, że ja bym się tak nie ubrała, ale nie upoważnia mnie to do tego, aby ich krytykować, każdy ma swój wybór :D
UsuńOgraniczenia są dla ograniczonych 😉 Ludzie sami je sobie wymyślają i najgorzej, kiedy próbują innym narzucać. Dlatego podstawą dla zdrowego organizmu jest bunt ✌️🙃😁
OdpowiedzUsuńZbuntowana dojrzała kobieta brzmi świetnie, a mówią, że bunt to tylko dzieci i młodzież :D
UsuńWażne żeby ubierać się tak żeby się dobrze czuć 😊 fajny płaszczyk 😊
OdpowiedzUsuńPłaszczyk jest naprawdę fajny, dorwałam do w miejscowym outlecie :D
UsuńHehhe ok :D Czekam na letnie posty ;) Ja rok temu też miałam takie opóźnienie i zostawiłam te zdjęcia na ten rok.
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że modę nie powinien ograniczać wiek czy też waga. Bardziej kierowałabym się czyimś stylem i charakterem. Babeczki 60+ fajnie wyglądają w ładnie wyciętych i podkreślających sukienkach... ale jeśli dobrze sie w tym czują i kreacja dodaje im pewności siebie a nie odejmuje :D I to jest właśnie fajne, nie każdy musi wyglądać tak samo. Podziwiam osoby, które maja swój styl i nie podążają głupio nad modą.
Pozdrawiam! Miłego dnia :)
Zapraszam również do mnie w wolnej chwili ;) (nie mam profilu bloggera, dlatego zostawiam link)
Wildfiret
Też się nad tym zastanawiałam, ale z racji, że ostatnio wiele zmieniam w swoim życiu stwierdziłam, że wolę je opublikować teraz i przyszły rok, aby był takim zupełnie czystym :D
UsuńBardzo dobrze się ubierasz i masz świetny styl, a koleżanka się nie zna. Widziałam starszą panią, koło 80-tki w podmiejskim u nas, która była ubrana w krótkie spodenki i nikt z tego sensacji nie robił. Marzenę znam osobiście, spotkałyśmy się kiedyś nad morzem, bardzo cenię sobie jej porady :)
OdpowiedzUsuńKoleżanka raczej nic złego na myśli nie miała, sama miała wówczas więcej kilogramów, ale ona akurat nie potrafiła się przemóc, aby zacząć ubierać się w spodenki czy inne takie bardziej podkreślające ciało ubrania :D A co do Marzeny, niedawno wyczytałam, że jest z Puław, czyli z Województwa Lubelskiego, więc może kiedyś uda mi się ją spotkać na "swoim" terenie :)
UsuńMasz rację. Ja czasem mam jeszcze opory przed ubieraniem się tak, jak chcę np. nie lubię chodzić w bluzkach bez rękawów bo mam grube ręce.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię topów na grubych ramiączkach, ale bardzo lubię te na cienkich, wydaje mi się, że te na grubych optycznie poszerzają u góry, więc spróbuj :D
UsuńDla mnie najważniejsza jest wygoda!
OdpowiedzUsuńDla mnie również :)
UsuńŚwietny wpis! Temat mody ostatnio mnie interesuje w kontekście fast fashion i jej negatywnego wpływu na środowisku, więc wchodziłam tutaj z dozą obawy. Na całe szczęście ten wpis ma zupełnie inne przesłanie <3
OdpowiedzUsuńW kwestii ubierania się bardzo dużo przekonań wynosimy z domu i nie zawsze jesteśmy ich świadomi. Mam to szczęście w mojej rodzinie podejście do ciała jest po prostu normalne. Ciało to ciało i dobrze jest słuchać tego, co ono przekazuje. Nie ma co się męczyć w niewygodnych czy niedopasowanych do pogody rzeczach. Nie jest też tak, że zawsze miałam takie podejście. W gimnazjum i w sumie do połowy liceum nie nosiłam zwykłych, dopasowanych bluzek czy spódnic, bo "brzuch wystawał". Tylko że... To normalne, że brzuch nie jest płaski. Ja mam płaski brzuch, gdy jestem na granicy niedowagi (doświadczenie zdobyte przez usunięcie migdałków) i nie widzę sensu wracać do takiej figury.
Powiem Ci, że ja do fast fashion teraz podchodzę również bardzo sceptycznie, staram się kupować głównie rzeczy używane, nie szaleję w sieciówkach, nie kupuję też z azjatyckich stron, co wcześniej mi się zdarzało :D
UsuńFashion Dremas akurat obserwuje na Instagramie i bardzo lubię jej styl i odwagę.
OdpowiedzUsuńJa się ostatnio dowiedziałam, że Marzenna pochodzi z Puław, czyli z Lubelszczyzny :D
UsuńNiech każdy nosi to, co mu się podoba i w czym czuje się komfortowo. Oczywiście strój powinien też być dostosowany do okazji. ;)
OdpowiedzUsuńTo też warto wziąć pod uwagę, nie można szaleć :)
UsuńRównież jestem zdania, że powinniśmy zakładać to w czym czujemy się dobrze bez względu na wiek czy kilogramy 😀
OdpowiedzUsuńOj tak :D
UsuńŚwietnie wyglądasz. Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego najnowszego obrazu!^^
Dziękuję ❤
UsuńBardzo mądry i wartościowy wpis. Też lubię ubierać się wygodnie i komfortowo.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to podstawa, nie muszę być w trendach, mam się dobrze czuć :D
UsuńSprawa dyskusyjna z tym ubieraniem i wyglądem, zauważyłam, że jest mocne poluzowanie temat samoakceptacji. Wiadomo, że osoba plusize, nie będzie chodziła w długich spodniach, bo przecież upał nas zabije, ale według mnie w rozmiarze 3XL spodenki z wyciętymi pośladkami, wyglądają średnio.
OdpowiedzUsuńJa mam rozmiar 38, nie dużo, nie mało, kiedyś było 34, ale teraz, wiedząc jakie mam biodra i dupkę, nie ubieram wyciętych spodenek, bo po prostu nieładnie to wygląda. Uważam, że wszystko z rozumem, każdy ma prawo ubierać się do sprzyjających warunków atmosferycznych, ale nie przesadzajmy, że skoro jest tolerancja, to i z gołym tyłkiem wyjdźmy, bo przecież co komu do tego XD.
Rozumiem :D Z tą nagością to może fakt za duże uogólnienie, ale chodziło mi o to, że każdy ma swobodę w podejmowaniu decyzji. Nie widzę nic złego w ubieraniu nawet tak krótkich spodenek czy innych mocniej wyciętych ubrań, o ile jest to dostosowane do okoliczności. Chociaż widziałam w Internecie i takie spodenki wycięte niczym stringi, nie wiadomo czy nie lepiej wyjść bez i jakie to by było ekologiczne i tańsze ;) Raczej nie istnieją ciała idealne, ale jest to naturalne, ludzkie tak jak i wszelkiego rodzaju owłosienie. Nie raz i nie dwa widziałam kobiety/dziewczyny przy tuszy w crop topach czy właśnie takich krótkich spodenkach, kusych sukienkach, ja bym się w tym komfortowo nie czuła, ale jeśli im to odpowiada to nic mi do tego. Każdy ma wybór, a i gusta się nam z czasem zmieniają :D Pozdrawiam gorąco!
UsuńŚwietnie, że ubierasz się, jak Ci pasuje! Tak, jak piszesz; męczyć się w długich spodniach? Nosz kurczaki!
OdpowiedzUsuńSuperowo i oby tak dalej!
Przy temperaturach 30+ bym chyba wykitowała :D
UsuńKochana wspaniały wpis! Mnie niestety brak takiego nastawienia. Każdego dnia zastanawiam się czy z moimi nadprogramowymi kilogaramami wypada mi założyć to czy tamto. I chociaż często sama sie strofuje,że to moja sprawa co ubieram to na końcu i tak ubieram w bezpieczne zestawy....
OdpowiedzUsuńJa mam takie bezpieczne, ulubione zestawy, ale na takie dni, kiedy się śpieszę, warto coś takiego zawsze mieć :D Ściskam mocno ❤
UsuńUważam tak jak Ty, że powinniśmy nosić to w czym czujemy się komfortowo i dobrze :) Opinia innych jest zbędna w tej kwestii :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Bardzo dobry post :) niestety kiedy miałam naście lat i kilkanaście kilogramów za dużo to również słyszałam takie zaczepki- tylko głupia ja się tym przejmowałam i bardziej zajadałam smutek ;) Jak sobie przypomnę te długie spodnie w lecie...uff człowiek był po prostu głupi ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŻyj i daj żyć innym... Dobry temat. Na pewno niektórym przydałoby się poczytać więcej na temat body positive. :)
OdpowiedzUsuń