Matura to bzdura – czy tak faktycznie jest? Ja swoją maturę zdawałam dokładnie rok temu. 4 maja 2021 roku o 9.00 siedziałam na sali egzaminacyjnej, zmagając się z językiem polskim. Jak wspominam tę moją maturę?
To był szalony czas. Już od 1 klasy liceum słowo "matura" było nam powtarzane niczym jakaś mantra. Nie dało się zapomnieć nawet na chwilę, że naszą edukację w liceum zakończy matura. Matura to... Matura tamto... Matura była nawet w lodówce i pod łóżkiem!
Moja matura popadła jeszcze w okresie pandemicznych obostrzeń, nie było więc egzaminów ustnych, były pewne "ułatwienia". Przed nią przez jakiś ok. rok byliśmy na zdalnym nauczaniu. To zdalne zdecydowanie mi nie służyło, rozleniwiłam się strasznie. Potrafiłam wieczorem naszykować sobie książki, zeszyty, położyć na stoliku obok łóżka, a rano obudzić się i nadawać prawie na śpiocha. Trudno było mi się zmobilizować do jakichkolwiek powtórek. Koniec końców powtórzyłam tylko trochę z Wiedzy o Społeczeństwie i z Historii, które rozszerzałam. Na resztę egzaminów poszłam z wiedzą, którą zdobyłam w szkole na lekcjach.
Zdałam i z tego cieszę się najbardziej. Jak mi poszło napisałam w poście Teraz, już oficjalnie...
Nie stresowałam się jakoś mocno, nie wpadłam w ten wir przedmaturalnego szaleństwa – poszłam, napisałam, wyszłam.
Powtórzę to, co napisałam w tamtym wpisie zaraz po odebraniu wyników: Nie zapominajcie, że matura tak jak i żaden inny egzamin nie weryfikuje stanu Waszej wiedzy o życiu, nie określa, czy jesteście wartościowymi ludźmi, czy nie. Nie załamujcie się, jeśli uzyskacie marne wyniki albo nie zdacie, zawsze możecie napisać egzamin z danego przedmiotu drugi raz w terminie poprawkowym. Słabszy wynik to nie koniec świata a Ty wcale nie jesteś gorszy!
W wakacje po maturze byłam na kilkumiesięcznym stażu, na którym zdobyłam wiele cennych umiejętności, później w październiku rozpoczęłam studia na uczelni, na której chciałam studiować. Dostałam się na kierunek, na który chciałam i to dostałam się na niego, podając wynik z podstawowego angielskiego i z rozszerzonego WOS-u. Jak widać, tak się da, jest to możliwe. W tym momencie rok studiów jest praktycznie za mną i powiem Wam, że stres w sesji, przynajmniej w moim przypadku jest większy niż na maturze, bo tutaj w dużej mierze od nas zależy czy zdamy i jak zdamy, nikt nas nie będzie ciągnął za uszy, mówiąc: – Ucz się, ucz, bo egzamin z rogiem czeka! W liceum często powtarzano, że jesteśmy dorośli, mamy dbać sami o swój interes, a rzeczywistość była zgoła inna i nadal szeroka rzesza nauczycieli ganiała za uczniami, aby Ci się wzięli do roboty, bo matura... Na studiach tak nie ma, sam musisz zadbać o siebie, nikt nie zadba za Ciebie o Ciebie.
Jeśli są tutaj jacyś maturzyści – dacie radę! Wszyscy trzymamy mocno za Was kciuki!
A jak Wy wspominacie swoje matury?
To prawda, że jak tylko wejdzie się do szkoły średniej to od pierwszej klasy słyszy się w kółko od nauczycieli wypowiadane słowo matura xD Masz rację, że matura tak jak i żaden inny egzamin nie weryfikuje stanu wiedzy o życiu i należy pamiętać, że nawet bez papierka każdy człowiek jest wartościowy na swój własny sposób :) Jak mówi też pewne przysłowie " Nie matura, a chęć szczera zrobi z Ciebie oficera" :D Zdanie egzaminu maturalnego jest przepustką do dalszej edukacji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNacisk na zdawanie matury jest olbrzymi, szczególnie w tych "renomowanych" szkołach. Spotkałam się nawet z tym, że wypominano zbiorczo uczniom na apelach podsumowujących, że w semstrze pojawiło się bardzo dużo słabych ocen na semestr i radzono przeniesienie się do np. zawodówki, technikum, bo nie poradzą sobie z maturą. Ci, którzy chcieli do matury przystąpili i poradzili sobie całkiem nieźle, a Ci, którzy nie chcieli, nie podeszli i tyle.
UsuńZ perspektywy czasu mogę powiedzieć, że matura to nie taki diabeł straszny, jak go malują.
OdpowiedzUsuńCzęsto tak jest, że coś jawi się jako bardzo straszne, a w rzeczywistości okazuje się, że jest nieco inaczej i spokojnie przez to można przebrnąć :D
UsuńZdawałam 40 lat temu, to było ogromne przeżycie, teraz zdaje ją moja wnuczka :) Była już na świecie, kiedy jej mama zdawała, córka zdała ją wtedy ku zdziwieniu innych najlepiej w szkole :)
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam mocno kciuki za wnuczkę :D Jeśli się chce, to wszystko można osiągnąć, chociaż czasami niektórzy w to nie wierzą :) Znam osoby, które poszły do zawodówki, gdyż w gimnazjum mieli 1 za 1 z Królowej Nauk, a w zawodówce okazało się, że są naprawdę zdolni, przenieśli się do liceum na mat-fiz i dobrze sobie poradzili :D
UsuńPamiętam, te maturalne emocje. To były czasy, miło wspominam końcówkę szkoły średniej.
OdpowiedzUsuńKońcówka to był istny hardcore :D
UsuńNiepotrzebnie jest teraz taki nacisk na zdawanie matury, naprawdę nie każdy musi miec maturę, żeby dobrze i szczęsliwie zyć.
OdpowiedzUsuńNacisk na "dobrą" szkołę średnią, maturę, na studia, najlepiej "dobre" studia... Życie to potem wszystko weryfikuje.
Usuńo matko ja jestem tak stara ze swoją maturę zdawałam 16 lat temu ^^ ale nadal ja pamiętam a co roku od kilku lat przezywałam ją z uczniami szkoły w której pracuję :) hah , pozdrawiam z Lublina ;)
OdpowiedzUsuńCo? 16 lat temu? Jak ten czas leci... Pozdrowienia od koleżanki z Lubelszczyzny!
UsuńTo ja jeszcze starsza, ja swoją maturę zdałam 20 lat temu! Stresowałam się ogromnie, chociaż teraz z perspektywy czasu wiem, że dużo trudniejszych egzaminów potem człowiek zaliczył:)
OdpowiedzUsuńMatura nie jest taka straszna, jak ją malują :D
UsuńCzyli ja po Dorocie, a przed 'Smakolykinadiecie', bo obliczyłam, że to 28 wiosen od mojej matury. Obliczyć mi się udało, choć byłam jednym z tych szczęśliwych roczników, które nie zdawały obowiązkowej matmy :) I w ogóle to inne czasy były: ściągi w kanapkach, praca zbiorowa na egzaminie, porównywanie wyników zadań już w kolejce do oddania pracy - przed nosem komisji. Zupełnie niepoprawnie, wspominać można anegdotycznie, ale chyba dobrze, że normalność już pod tym względem mamy. Zawsze będą tacy, co kują, co panikują, ci co mają farta i ci co zdają tak po prostu. A życie swoje scenariusze i tak napisze. Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuń28 wiosen temu to faktycznie musiało być coś nieco innego. Mnie jedyne co to ominęły egzaminy ustne przez pandemie :D
UsuńMatura nie poszła mi najgorzej, poza kluczowym przedmiotem - rozszerzonym polskim. Musiałam poprawić za rok i nie powiem, podłamało mnie to bardzo, Gdybym jednak wiedziała, ile się nakombinuję w życiu, próbując pogodzić zdrowie ze studiami, wtedy bym wzruszyła ramionami i poszła odważniej poprawiać ten polski, bo to było "nic" w porównaniu do przyszłych problemów. Oczywiście polski udało się poprawić i to znacznie, więc w 2011 roku mogłam już mianować się studentką socjologii. :)
OdpowiedzUsuńNo i ekstra! Ważne, że się nie poddałaś i dopięłaś swego :D
UsuńMaturę dobrze wspominam :) Jednak teraz jakbym miała na nowo ją pisać - na pewno bym nie zdała
OdpowiedzUsuńJa może i bym zdała, ale raczej wyniki nie byłyby zbyt wysokie :D
UsuńJa swoją maturę wspominam tak: szlaban za wagary xD możliwość nie dopuszczenia do matury przez babkę z anglika, bo rzekomo leniwa jestem ( w rezultacie nauczyłam się angielskiego na 3xZ czyli Zakuć, Zdać i Zapomnieć ( teraz tylko po % umiem rozmawiać po angielsku) i biegunką przed ustnym z polaka. Matura nic nie daje po za dostaniem się na wymarzone studia, a studia nie dają nam gwarancji, że dostaniemy wymarzoną pracę. Teraz to zabrzmiało kiepsko, w stylu to po co się w ogóle uczyć. Trzeba się uczyć! Trzeba się rozwijać! Ale nie WOLNO się poddawać i przypisywać swoją porażkę na egzaminie jak coś co przekreśla wszystko. Na rozmowie kwalifikacyjnej do pracy nie pytają Nas: Czy zdałaś maturę?. Tylko jakie wykształcenie posiadamy. Znam osoby, które osiągają sukcesu na stanowiskach urzędniczych mając tylko wykształcenie średnie ( czasem bez zdanej matury).
OdpowiedzUsuńJa na szczęście z angielskim na maturze nie miałam problemu, chociaż normalnie na lekcjach w liceum to była walka o przetrwanie, a ustne mnie ominęły przez pandemię. Podejrzewam, że przed nimi telepałabym się jak galareta.
UsuńJa się stresowałam, chyba przez to, że tak jak napisałaś - nauczyciele od początku liceum ciągle nas tą maturą straszyli. Okazało się, że nie było się czego bać:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie takie diabeł straszny, jak go malowali :D
UsuńJa też w ogóle nie stresowałam się moją maturą. Podobnie jak Ty, stresowałam się zawsze sesją i egzaminami na uczelni. :)
OdpowiedzUsuńWszystko idzie przetrwać ;)
UsuńMam wrażenie, że najwięcej w temacie matur uwielbiają kłócić się ci, którzy jej nie mają xD Czy matura to tylko papierek? Tak. Czy matura pokazuje, że ma się pewien PODSTAWOWY zasób wiedzy? Tak. Nie uważam, że jest trudna. Te 30% to nie jest wcale coś nierealnego. Każda osoba myśląca i posiadająca podstawową wiedzę powinna dać radę. Warto też coś samemu sobie udowodnić. Wiadomo nie każdemu to się przyda. Są zawody, które matury nie wymagają ale nigdy nie wiadomo co będzie w życiu. A może za kilka lat ktoś będzie chciał iść do szkoły policealnej? Kto wie. Często kierunek studiów czy szkoły policealnej nie potrzebuje wiedzy z matury. Ale nie o to w cale chodzi. Matura to również wskaźnik czy ktoś jest bardziej ambitny. Czy nadaje się wgl na jakiś kierunek pod względem chęci do nauki.
OdpowiedzUsuńJa rozumiem, że komuś to jest niepotrzebne ;) Ale nie lubię jak ktoś najeżdża na maturę, sam jej nie mając i wielce się "mądrzyć" na ten temat. Uważam, że sama nauka do matury nas uczy. Pokazuje, że są dni gdy trzeba przysiąść do jakiegoś tematu i zagryźć zęby.
Pozdrawiam!
Mój blog: Wildfiret
Ja nawet, gdybym nie szła na studia zaraz po maturze, to bym do niej podeszła, bo właśnie nie wiadomo, co będzie za X lat. Znam osoby, które dopiero w dojrzałym wieku zdecydowały się pójść na studia :D
UsuńJa się ostro uczyłam do matury, bardzo się starałam, tym bardziej, że pisałam rozszerzenie z geografii, której normalnie nie rozszerzałam, miałam ją tylko w pierwszej klasie. No i koniec końców poszło mi bardzo dobrze, jestem zadowolona ze swoich wyników. A jeśli chodzi o studia, to dla mnie sesja czy po prostu jakieś zaliczenia i kolokwia są mniej stresujące niż matura. Chociaż na samej maturze też starałam się nie stresować, bo stres jest oczywiście niepotrzebny :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Ja zdecydowałam się na maturze pisać tylko te przedmioty, które rozszerzałam przez 3 lata, czułam się najpewniej i też te przedmioty były w moim wypadku uwzględniane przy rekrutacji, więc stwierdziłam, że warto do nich się przyłożyć, na nich skupić. Nie pisałam jedynie rozszerzenia z angielskiego, chociaż go rozszerzałam.
UsuńJa wiem jedno, Mamy przeżywają maturę swoich dzieci dwa razy bardzie, niż one same;)
OdpowiedzUsuńKiedyś, gdy będę mamą to na pewno się o tym przekonam, chyba że się coś do tej pory pozmienia :D
UsuńJa swoją maturę zdawałam 5 lat temu ;) gdyby nie matematyka wszystko było by prostsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Matematyka mi jakoś nie wadziła, nigdy nie miałam z nią problemów, ale powtórki maturalne to była dla mnie męczarnia. Zdałam ją, ale nie wiem czy jakbym teraz miała jakieś bardziej rozbudowane równanie czy bym je rozwiązała poprawnie :D
Usuńmoja matura, to już 15 lat! dla mnie to była przepustka na studia, dużo się uczyłam, bo zależało mi na dobrym uniwersytecie:)
OdpowiedzUsuńJak ten czas pędzi... Sama nie wiem, gdzie mi uciekły 2 lata od 18 :D
UsuńMatura wydaje się trudna, ale jak zaczęłam studiować to niektóre kolokwia zaczęły mi się wydawać po stokroć trudniejsze 😉
OdpowiedzUsuńJa studiuję prawie rok, ale faktycznie według mnie na studiach bywa czasami nieco trudniej, bo zdarza się, że omawiane na jakimś przedmiocie zagadnienia są mocno rozbudowane, trudno nam je zrozumieć czy wykuć, a jednak próg zaliczenia to te 50-60%, więc o wiele więcej niż na maturze. Te 30% z matury to nie tak dużo.
UsuńTobie w życiu czas na maturę ''wirus w koronie'' umilił, zaś ja czułam się w tej szkole jak taki mały biały króliczek doświadczalny. Bo byłam pierwszym rocznikiem gimnazjum i gdyby nie fakt, że poszłam do technikum ekonomicznego (trwa 4 lata) to byłabym jeszcze pierwszym rocznikiem ''nowej matury'' a tak zdawałam ją rok później
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to określenie "wirus w koronie" :D Ja byłam jednym z ostatnich roczników gimnazjum i omal nie czekałaby mnie wizja 5-letniego technikum albo 4-letniego liceum, jakoś tak chyba jest, a to wiązałoby się to z kolei ze zmianą podstawy programowej i ze zmianami na maturze :D
Usuń