POZNAJMY SIĘ
Witaj!
Mam na imię Amelia, mam 21 lat i nadaję do Ciebie z (Nie)Dzikiego Dalekiego Wschodu Polski – z Lubelszczyzny. Miło mi gościć Cię w moich skromnych progach.

Rozsiądź się wygodnie w fotelu i spędźmy ten czas wspólnie! Positive vibes only! ♡
CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ?
CZYTAJ WIĘCEJ

Zacznij czytać tutaj

Najnowsze na blogu

Wolę żałować tego co zrobiłam, niż nie zrobiłam!


Jestem, jestem. Nieco mnie tutaj mniej, bo na tygodniu do południa zajęcia online na studiach, a po południu czy w weekend korzystałam z pięknej pogody i robiłam porządki w ogrodzie, a także fotografowałam, aby mieć co wstawiać do blogowych wpisów, bo wypsztykałam się ze wszystkiego Na ten moment zapas sobie zrobiłam solidny. Jak dobrze pamiętacie, kiedyś Wam pisałam, że nie jestem fashion guru i do zdjęć ubieram się tak, aby mi było wygodnie, nie tworzę żadnych konkretnych stylizacji (albo bardzo rzadko), a po drugie często w tej jednej stylizacji robię zdjęcia w różnych miejscówkach. Przez najbliższe te kilkanaście wpisów, więc bardziej przykuwacje wzrok do otoczenia i oczywiście do treści, bo ona jest równie ważna, jak i nie odrobinę ważniejsza aniżeli do moich stylizacji. 

Jako że wielu z nas już świętuje długi majowy weekend to nim przejdę do tematu tego wpisu chciałabym wszystkim życzyć udanej Majówki, zdrowej i bezpiecznej! Ja spędzę ją prawdopodobnie w domu z jakimiś epizodycznymi wypadami tu i ówdzie, ale nic konkretnego nie zaplanowałam, żadnego kilkudniowego wyjazdu. Żyję tu i teraz i chcę spędzić ten czas na luzie, bez spiny.

 

Post ten zatytułowałam "Wolę żałować tego co zrobiłam, niż nie zrobiłam!" i to nie żaden clickbait, tak faktycznie uważam. Uważam, że lepiej jest żałować rzeczy, które zrobiliśmy, niż tych, których nie odważyliśmy się zrobić. Staram się żyć w zgodzie ze sobą i ze swoim sumieniem, kierować się swoją intuicją. Nie chcę później zastanawiać się, co by było gdyby... Czy może to moje życie wyglądałoby inaczej? Jeżeli czuję, że warto coś zrobić i jest to zgodne z moim sumieniem, moim systemem wartości to to robię. Niejednokrotnie przekonałam się, że czasami warto zaryzykować.

Kiedy byłam w 2 klasie gimnazjum, z ust naszych pań od języków padło hasło "Organizujemy wymianę polsko-niemiecką!". Nie wahałam się długo, wiedziałam, że chcę wziąć w niej udział. Nie trudno było się na nią dostać, bo wystarczyło być osobą, która nie sprawia większych problemów wychowawczych, a także jest gotowa ugościć swojego partnera z wymiany w swoim domu przez kilka dni oraz być osobą, która czuje, że da radę porozumieć się z naszymi gośćmi z Niemiec czy później z ich rodzinami i innymi osobami niemówiącymi po polsku już za granicą. No i oczywiście dochodziła kwestia kosztów, ale te myślę, że grały niewielką rolę u wielu z nas, bo były naprawdę niskie, jak na to, jakie atrakcje zostały dla nas zorganizowane i biorąc pod uwagę, że to były 2 tygodnie pełne wrażeń. Z resztą o wymianie pisałam już wcześniej na blogu, np. powstał wpis "Wymiana międzynarodowa. Było warto?", w którym opisałam dokładnie, jak to u nas wyglądało. W skrócie koszt tych 2 tygodniu, dzięki temu, że udało nam się uzyskać dofinansowanie z jakiegoś funduszu, nie pamiętam jakiego, to było ok. 400 zł. Tyle zazwyczaj kosztuje w szkole wycieczka 3-dniowa, tu były 2 tygodnie, no prawie 2 tygodnie, z czego te kilka dni było w Niemczech. Pomimo to, trudno było uzbierać chętnych w naszym niedużym wiejskim gimnazjum, do tego stopnia, że musieliśmy połączyć się z 2 równie niewielkimi, wiejskimi gimnazjami. Wiele osób odkładało to na przyszły rok, co było, jak się później okazało błędem. Błędem, dlatego że wymiana nigdy więcej w tymże gimnazjum już nie została zorganizowana. Przyszła reforma gimnazjalna, a razem z gimnazjami wygasła i ta inicjatywa z wymianą.

Drugi taki przykład to moje wyjazdy z wolontariatem w liceum do Lwowa. Pierwszy raz byłam w listopadzie 2018 roku, a drugi w listopadzie 2019 roku. W 2018 roku w listopadzie dopiero stawiałam swoje pierwsze kroki w tym liceum, uczęszczałam do niego dopiero od września. Nie wahałam się jednak, kiedy na spotkaniu wolontariatu została podana nam propozycja wzięcia udziału w takim wyjeździe. Ta propozycja padła jakoś na przełomie września i października, więc byłam wówczas kompletnym świeżakiem, ale byłam zdecydowana. Zaraz po tym, kiedy ta propozycja padła pojechałam załatwiać formalności związane z wyrobieniem paszportu, który był warunkiem koniecznym, bez niego ani rusz. Koszt wyjazdu związany z opłaceniem autokaru, noclegu na tydzień to też było coś koło 400 zł. Później za rok pojechałam raz jeszcze, wtedy pojechaliśmy też większą grupą, bo byli z nami też obecni koledzy z jednego z podwarszawskich liceów wraz z opiekunem, którzy byli zainteresowani tym, jak to wygląda. Niestety pomimo planów wyjazdu wiosną 2020 roku, nie udało nam się pojechać już więcej razy, bowiem przyszła pandemia i skutecznie pokrzyżowała nam plany. Tutaj, tak jak i w gimnazjum wiele osób odkładało uczestnictwo w czasie, chciało pojechać nie jesienią 2019 roku a wiosną 2020 roku i niestety im się to nie udało.

Studniówka, ach ta moja studniówka. Gorączkowe przygotowania trwały już od 2 klasy liceum, zarezerwowano salę, rozmyślano nad tym, jak to będzie wyglądało, zebrano zaliczki. Ja jednak nie czułam tego klimatu i jako jedna z nielicznych osób powiedziałam, że na studniówkę nie idę. Jak się później okazało, ktoś nade mną czuwa, bo tak jak i wyjazd wiosną 2020 roku się nie udał, tak i nie doszło do studniówki. Kombinacji było sporo, co zrobić z faktem wpłaconych zaliczek, rozmyślano nad tym, czy by może jej nie przełożyć na termin pomaturalny, a może rozbić ją na mniejsze imprezy klasowe tylko w gronie uczniów, aby zmieścić się w wyznaczone przez rząd limity... Ostatecznie żaden pomysł się nie przyjął i zażądano zwrotu przez salę wpłaconych pieniędzy, co nastąpiło dopiero jakoś na przełomie 2021 i 2022 roku, czyli już dawno po maturze, kiedy sporo osób wyjechało, a kontakty się nieco pourywały. Osobom zobowiązanym do rozdysponowania pieniędzy zapewne wesoło nie było.

Pewnie, gdybym się zastanowiła, to odgrzebałabym z odmętów swojego umysłu więcej takich sytuacji. Uważam, że warto czasami zaryzykować, jeśli tylko możemy i nie jest to coś nieetycznego, nieobyczajnego, co może ciągnąć za sobą poważne konsekwencje. 

Gdybym nie pojechała na wymianę polsko-niemiecką nie poznałabym masy fantastycznych osób, nie odwiedziłabym takich pięknych miejsc w Niemczech czy w Strasburgu we Francji, nie miałabym takich wspaniałych wspomnień. To samo jeśli chodzi o pracę w wolontariacie i wyjazdy do Lwowa. Do tej pory pamiętam, kiedy opiekunka wolontariatu, przecudowna kobieta, na pytanie od jednej z uczestniczek: – W jaki sposób się we Lwowie będziemy porozumiewać z osobami, które odwiedzimy?, odpowiedziała: – Językiem miłości! I tak faktycznie było, że tam nie trzeba było nawet używać słów, wystarczyło być i sama ta nasza obecność sprawiała ogromną radość. Gdybym nie założyła bloga, nie poznałabym Was, w ogóle nie liznęłabym świata social mediów, a moje fotografie nadal byłyby na niskim poziomie. W ogóle nie zainteresowałabym się fotografią, takimi technicznymi sprawami związanymi z prowadzeniem swojego bloga, strony, Instagrama... Dalej tkwiłabym w przekonaniu, że to takie lekkie zajęcie, proste. No bo, co tam zrobić zdjęcie i napisać kilka słów, czy nagrać jakiś filmik... Oj, jakie to mylne.

Staram się więc wykorzystywać szanse, które są mi dawane i naprawdę wole żałować tego, co zrobiłam, ale co jednak okazało się, że było błędną drogą, aniżeli tego, czego nie zrobiłam. Człowiek nie jest nieomylny, może się mylić, robić błędy, to jest ludzkie. Ważne, aby potem wiedzieć, jak z tego się wyplątać, jak te błędy naprawić.

To, co napisałam z pewnością, tyczy się też sercowych spraw i na myśl od razu przyszedł mi pewien cytat Olgi Wojciechowskiej z "Listów niczyich":
Pomyśl, jaki świat byłby piękny, gdyby ludzie spotykali się w odpowiednich momentach życia. A nie o parę lat i zdarzeń za późno, za wcześnie. Gdyby mówili to, o czym tak zaciekle milczą. Ile nocy byłoby przespanych, ile serc nie aż tak pustych.
I coś w tym cytacie też jest. Ilekroć boimy się mówić o swoich uczuciach drugiej osobie, a później żałujemy, że tego nie zrobiliśmy. Mówi się też, że jeśli osoby są sobie pisane, to prędzej czy później ich drogi się połączą, ale czy tak faktycznie jest... Uważam, że nie zawsze, ale czasami z pewnością tak jest.

Bardzo ciekawie ten temat niewypowiedzianych słów w kontekście miłości zaprezentował też Piotr Rubik, według mnie jeden z niedocenionych artystów, w swojej kompozycji z 2009 roku "Nie wstydź się mówić, że kochasz". Naprawdę warto posłuchać.


Jako, że Majówka, nie będę Was dłużej męczyć. Odpoczywajcie! Z głową! Jeśli gdzieś wyjeżdżacie to też wolniej, ze stanem 0.0. Lepiej dojechać później a bezpiecznie. No i kochani nie zapominajcie o pasach! Pasy to według mnie podstawa bezpieczeństwa w trasie, a już dzisiaj u kilku osób na storiskach widziałam pasy poskręcane, niepoprawnie przełożone gdzieś pod pachą. Bezpieczeństwo przede wszystkim!






Komentarze

  1. Świetny post i zdjęcia jak zawsze :) Nigdzie nie wyjeżdżam w tym roku na majówkę, nie ma z czym, a ślub córki coraz bliżej. Lubię czasem zaryzykować i pójść na całość, ale póki co, mam zobowiązania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami takie dylematy mamy w prostych, codziennych albo niecodziennych czynnościach. Gdybym nie założyła bloga, nie zobaczyłabym jak to jest. Mogło mi nie wyjść, ale chociaż nie miałabym sobie za złe, że nie spróbowałam. Wyszło inaczej, ale do tego potrzebny był ten pierwszy krok :D

      Usuń
  2. Znowu dowiedziałam się o Tobie i Twoim życiu czegoś ciekawego. Dzięki. Majówkę spędzam w domu bardzo rodzinnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu dowiedziałam się o Tobie i Twoim życiu czegoś ciekawego. Dzięki. Majówkę spędzam w domu bardzo rodzinnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto korzystać z szans jakie daje nam życie, bo jest tylko jedno. Udanej Majówki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤ Dopóki nie spróbujemy, to się nie dowiemy co czeka nas po :D

      Usuń
  5. Witam serdecznie ♡
    Mnie też ostatnio nie co mniej, ale zrobiłam sobie kolejny mały urlop z okazji przyjazdu męża :) Teraz nadrabiam zaległości. Wspaniały wpis, bardzo ciekawy i bardzo inspirujący! Warto korzystać z szans jakie dostajemy. Zazwyczaj taka szansa już się nie powtórzy. Nawet jeżeli coś nam nie wyjdzie, mamy świadomość że wybraliśmy, zamiast stać i patrzeć. Od bierności życie nie staje się lepsze.
    Co do majóweczki, jutro idę do pracy na 15 więc pozdrawiam wszystkich ludzi pracy xD
    Wszystkim którzy mają wolne życzę miłego dnia pełnego odpoczynku! :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego, co najlepsze dla Was ❤ Wolę się lekko na czymś przejechać, aniżeli nie spróbować i żałować :D

      Usuń
  6. Jestem zdania, że warto brać życie pełnymi garściami, brca to co ofiaruje nam los :) Nie oglądać się za siebie. Tylko iść naprzód i robić to co się uważa slza słuszne :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest bardzo mądre życiowe motto. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to niektórzy podsumowują takie stanowisko? "Przynajmniej jest potem co wspominać" :) Na stare lata, kiedy okazja już się nie zdarzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, szczególnie warto będzie powspominać to co było dobre :D

      Usuń
  9. Idziesz przez życie z pasją, odwagą i radością, jesteś niesamowicie sympatyczną osobą - tak trzymaj :)
    Swoją studniówkę wspominam świetnie i przykro mi, że wiele osób ten bal ominął przez pandemię... Jednak tu miałaś szczęście, w tych konkretnych okolicznościach.
    Miłość to skomplikowana sprawa, w tej niespełnionej nieraz warto coś przemilczeć. Jeśli facet to jakiś pacan albo krętacz na przykład, po czasie lepiej, że nic nie wiedział o naszym uczuciu. Jeśli zaś kochamy prawdziwie i wzajemnie, trudno milczeć :) Mój partner zrobił pierwszy krok bardzo szybko, bo nie miał wątpliwości. To ośmieliło mnie, choć potrzebowałam nieco więcej czasu, żeby wyznać mu uczucie. Sporą rolę odgrywały problemy z emocjami, które on pomaga mi przezwyciężać. Od początku wiedziałam jednak, że łączy nas coś wyjątkowego i cudownie było wiedzieć, że on myśli i czuje to samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, staram się ❤ Pewnie, gdybym wiedziała, że facet to pacan i byłabym tego pewna, bo już go poznałam, to nawet bym nie próbowała, ale często nie znamy tej drugiej osoby, a to nic złego jeśli nam nie wyjdzie. Lepiej spróbować niż żałować, że mogłoby coś z tego wyjść :D A historia wspaniała. Wszystkiego, co najlepsze dla Was na wspólnej drodze życia ;)

      Usuń
  10. super przesłanie postu! Ja zawsze też wychodzę z takiego założenia:) lepiej coś zrobić niż siedzieć i narzekać że tak źle czy tamto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja nie lubię, kiedy ktoś tak narzeka, a pozostaje bierny...

      Usuń
  11. Dokładnie tak jest! Lepiej żałować że coś się robiło niż czegoś nie zrobilo

    OdpowiedzUsuń
  12. Majówkę też spędziłam w domu. Zgadzam się z Tobą, że lepiej jest żałować rzeczy, które zrobiliśmy, niż tych, których nie odważyliśmy się zrobić. Ja też nie byłam na studniówce i ogólnie nie przepadałam za takimi szkolnymi imprezami, dlatego też nie żałuję, że takie wydarzenia mnie ominęły. Masz rację, że człowiek nie jest nieomylny, może się mylić i popełniać błędy, ale tak jak wspomniałaś ważne jest, aby wyciągać wnioski z błędów i starać się takowe jakoś naprawić. Często tak bywa, że boimy mówić się o uczuciach drugiej osobie, a zazwyczaj po śmierci danego człowieka żałujemy, że tego nie zrobiliśmy. Odnosząc się do tego, że jeśli osoby są sobie pisane, to prędzej czy później ich drogi się połączą to przyznam szczerze, że jakoś w to nie wierzę, bo jak mówi pewien tekst piosenki "do tanga trzeba dwojga", a jeżeli ludzie nie starają się utrzymywać relacji to marna jest szansa na to, że ich drogi się połączą :) Piosenkę Piotra Rubika słyszałam i wpada w ucho.
    Fajne zdjęcia! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na różne dyskoteki szkolne chodziłam, ale jakoś nie czułam tego klimatu studniówki, tej przedstudniówkowej gorączki :D

      Usuń
  13. Cześć, Amelko! ;)

    U mnie pogoda dopisuje, byłam już na zdjęciach, na spacerze, na wrotkach. Oby i jutro było ciepło i słonecznie. <3

    Jeśli chodzi akurat o studniówkę, to poszłam na swoją i bawiłam się świetnie (a nie jestem jakąś mega imprezową osobą). :D Ale to wiadomo, każdy robi, jak czuje. ;)

    Co do uczuć, to często trudno o nich mówić...

    Życzę Ci udanej końcówki Majówki! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Intensywny dzień :D Ja nie potrafię jeździć na rolkach, wrotkach, łyżwach :)

      Usuń
  14. Zgadzam się, lepiej działać i później nawet żałować, niż tylko gdybać i wiecznie planować. W sumie ja jestem dosyć ostrożna w działaniu, ale bliscy zawsze mnie motywują i pośpieszają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma też, co się śpieszyć, ale z pewnością warto działać, a wsparcie bliskich jest nieocenione :D

      Usuń
  15. Również wolę żałować tego co zrobiłam, niż "gdybać" czy mogło się coś potoczyć inaczej.
    Majówka w tym roku przerwana dniami w pracy, więc po prostu dni jak każde inne.
    Nawet gdybym nie pracowała siedzielibyśmy z mężem w domu, nie jesteśmy fanami wyjazdów. Mieszkamy blisko lasu: spacery, rower, leżaki w ogrodzie, więcej nam do szczęścia nie potrzeba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja może i bym gdzieś wyjechała, ale nie w samą Majówkę, nie wtedy kiedy jest taki bum na wszelkie atrakcje turystyczne :D

      Usuń
  16. Najgorsze jest później to gdybanie, a co by było gdybym jednak to zrobiło. Zgadzam się, że lepiej żałować tego co się zrobiło niż tego, że się czegoś nie zrobiło:) Ja zrozumiałam to dopiero jak dorosłam, jako nastolatka bałam sie, co ludzie powieszdzą, a co jak się ośmieszę, jak mi sie wyjdzie itp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja długo bałam się tego, co ludzie powiedzą, ale doszłam do wniosku, że oni nie przeżyją tego życia za mnie :D

      Usuń
  17. Im szybciej coś zrobimy tym lepiej. Planowanie nie zawsze pozwoli zrobić wszystko perfecto, bo nie jesteśmy jasnowidzami.
    Ostatnie dni spędzam towarzysko, więc bardzo dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny wpis i całkowicie się z Tobą zgadzam. W technikum też mieliśmy wymianę. Udało się mi pojechać aż2 razy do Czech i raz do Finlandii. Niby uczniowie klas I nie uczestniczyli w takich wymianach no, ale mi się udało.
    Żyję w zgodzie z własnym sumieniem, a do dzisiaj mam tak, że jeśli podejmę złą decyzję to mnie od razu nosi i wracam na odpowiednie tory wybierając inną opcję.

    Wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To u nas była tylko ta wymiana w gimnazjum, w liceum były wyjazdy za granicę np. do Gruzji czy na Maltę, ale tutaj koszty już były o wiele większe i się nie zdecydowałam. Na tej wymianie w Niemczech, w tym partnerskim gimnazjum równocześnie poza nami i poza Niemcami przebywali również: Czesi, Duńczycy, Rumuni, a także były pojedyncze osoby z innych części świata. Pierwszego dnia było takie spotkanie porównawcze naszych kultur, zwyczajów, tradycji, a wieczorem wspólna dyskoteka z poczęstunkiem, składającym się z przywiezionych przez każdą nację regionalnych potraw, przekąsek :D

      Usuń
  19. Nie szaty zdobią człowieka. Ja mam wywalone i chodzę w dresach. Najtańszych, bo to dresy. Ma być mi wygodnie, a poza tym na zabawy z małym dzieckiem szkoda ładniejszych ubrań 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie. Ja jestem prosta dziewczyna ze wsi i lubię siąść na trawie, na betonie, mam psa, który nie raz i nie dwa gdzieś mnie dotknie łapką i wybrudzi, ma być schludnie, ale wygodnie, a tym bardziej na rower :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Hej,
Witam Cię na moim blogu, blogu na którym sporo się dzieje. Dziękuję za Twoją obecność i za każdy pozostawiony tutaj przez Ciebie ślad. Dziękuję za każdy komentarz, za Twoją obserwację. ❤ Życzę Ci miłego pobytu! Amelia