„Dzień kobiet! Niech każdy się dowie, Że dzisiaj święto dziewczynek!” – dzisiaj 8 marca, a więc życzę Wam wszystkiego najlepszego drogie Panie! Dużo zdrowia, szczęścia, radości, mało smutku, niech uśmiech nigdy nie schodzi Wam z twarzy!
Data szczególna, więc na wielu blogach pojawiają się wpisy tematyczne m.in. na blogu Moja Szafa Modna Szafa, Window of Fashion by Moni, Marginesowo. Do wieczora zapewne będzie ich o wiele więcej, więc śledźcie blogosferę uważnie!
Ja, myśląc nieco nieszablonowo, z okazji dzisiejszego dnia zabieram Was na babską mini wycieczkę po Lublinie. Wytargałam z telefonu kilka zdjęć, które zrobiłam praktycznie w przelocie, przy okazji październikowej wyprawy po legitymację studencką. Na pewno o Lublinie nie raz Wam będę jeszcze pisać, dokładniej, bo to za dużo na jeden wpis. Kto by go przeczytał do końca... A więc dzisiaj Lublin tak w pigułce, szybki spacer spod Zamku Lubelskiego, Starym Miastem aż pod Centrum Spotkania Kultur, a o każdym miejscu z osobna w swoim czasie pojawią się odrębne wpisy, z nieco dokładniejszymi opisami.
Co Wy na to? Kto jedzie, a w zasadzie idzie na wycieczkę po Lublinie razem ze mną?
Punkt startowy – Zamek Lubelski.
Zamek Lubelski to chyba jeden z najbardziej charakterystycznych punktów w Lublinie. Bardzo często jego wizerunek widnieje na różnego typu pocztówkach, magnesach (sama mam taki drewniany obrazek, na którym on się znajduję). Widzi się tę bryłę na grafice czy na zdjęciu i od razu wiadomo, że jest to pamiątka z Lublina. Chyba niemożliwym jest pomylenie tego zamku z jakimkolwiek innym zamkiem w Polsce czy na świecie.
W chwili obecnej mieści się w nim Muzeum Narodowe, które można zwiedzać po zakupieniu biletu wstępu. Ja wewnątrz w Muzeum Narodowym w Lublinie byłam raz, ładnych paręnaście lat temu i na pewno będę chciałam tam wrócić ponownie wkrótce celem zgromadzenia materiałów do e-booka. Rozmowy w tej sprawie są toczone, co by wszystko było legalnie.
Za darmo można wejść natomiast na dziedziniec, na którym mieszczą się dwie warte uwagi budowle: romańska baszta zamkowa tzw. Donżon, czyli wieża, która łączyła niegdyś funkcję obronną z funkcją mieszkalną oraz Kaplica Trójcy Świętej w stylu gotyckim. Je również można zwiedzać po zakupie biletu.
W mojej opinii najkorzystniej jest zakupić karnet, który upoważnia do zwiedzania wszystkich tych 3 obiektów (muzeum, kaplicy i baszty). Na ten moment bilet normalny kosztuje 40 zł, ulgowy – 30 zł.
Te kamienne ruiny widoczne na zdjęciach to nic innego jak Plac po Farze, czyli pozostałości po kościele farnym pw. św. Michała Archanioła. Na placu znajduje się makieta, która przedstawia, jak ów kościół wyglądał.
Z Placu po Farze rozpościera się widok na Zamek Lubelski.
Czasami warto zboczyć nieco z trasy i poszwędać się wąskimi uliczkami Starego Miasta, które ze względu na swój niepowtarzalny charakter wielokrotnie odgrywały rolę wojennej Warszawy np. w serialu Wojenne Dziewczyny emitowanym w TVP. Dla przykładu ul. Rybna, widoczna na drugim zdjęciu.
Na pierwszym zdjęciu natomiast widnieje ul. Ku Farze, która jest najwęższą uliczką nie tylko na Starym Mieście, ale także w Lublinie. Dość tajemnicza, zacieniona. Można swobodnie nią przejść do końca a później ul. Rybną dojść do Trybunału Koronnego.
Robiąc to, jednak omijamy fragment Starego Miasta, w którym znajduje się ciekawe miejsce na mapie Lublina, a mianowicie Muzeum Apteka. Zwiedzanie go jest bezpłatne, otwarte jest od środy do soboty, w godzinach 09:00 - 15:30.
Wspomniałam o Trybunale Koronnym. Lublin legendami jest usłany, wiele jest związanych właśnie z Trybunałem Koronnym. Jedna z popularniejszych mówi, że w XVII wieku toczył się w nim proces pewnej wdowy, w którym stroną był też magnat. Magnateria była najwyższą, najbogatszą grupą szlachecką w tym czasie. Ów magnat, przekupił, więc sędziów, co by Ci przyznali mu rację podczas procesu. I tak się stało, sędziowie orzekli na jego korzyść. Zrozpaczona wdowa, nie mogąc pogodzić się z tą sytuacją wzniosła ręce do krucyfiksu wiszącego w sali sądowej i zawołała: – Gdyby diabli sądzili wydaliby sprawiedliwszy wyrok!
Tej samej nocy, o północy, w sali sądowej pojawiły się tajemnicze postacie odziane w żupany, szlacheckie kontusze i w czarne peruki. Sekretarz, notujący przebieg rozprawy, spostrzegł diabelskie rogi ukryte w tych ciemnych perukach i poczuł zapach siarki. Te tajemnicze postaci, wydały wyrok na korzyść kobiety, a żeby wyrok przypieczętować, diabelski sędzia oparł się ręką o stół, wypalając w desce ślad dłoni. Stół do tej pory można podziwiać w Muzeum Narodowym. Z kolei Chrystus na krucyfiksie, mieszczącym się w sali rozpraw odwrócił głowę, żeby nie patrzeć, jak diabelskie sądy są sprawiedliwsze od ludzkich. Krzyż do dziś znajduje się w jednej z kaplic w archikatedrze. Niesprawiedliwych sędziów spotkała za swój czyn kara – połamali sobie nogi na trybunalskich schodach.
W tym momencie w Trybunale Koronnym mieści się Urząd Stanu Cywilnego, a więc szczególnie w weekendy można zauważyć pod nim pary młode ze swoimi gośćmi.
Aby obejść, całe Stare Miasto potrzebne są dwie rzeczy: sporo czasu i wygodne buty. Ja akurat wtedy nie miałam ani jednego, ani drugiego. Obeszłam, więc Trybunał Koronny wokół. Na pierwszym zdjęciu w tle widzicie, chociażby Klasztor Ojców Dominikanów, do którego tym razem nie dotarłam.
Doszłam pod Wieżę Trynitarską, za którą znajduje się Archikatedra św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty. W samej wieży mieści się Archidiecezjalne Muzeum Sztuki Religijne, a na górze znajduje się taras widokowy. Bilet normalny wstępu kosztuje 7 zł, a bilet ulgowy – 8 zł.
Ten kamień, który możecie zobaczyć na zdjęciu to Kamień Nieszczęścia. Uwaga! Nie radzę go dotykać – grozi nieszczęściem! Jego zła sława zaczęła się w XV wieku, gdy kat ściął na nim pewnego, niewinnego człowieka, zresztą do dziś kamień nosi ślad po tamtym katowskim toporze, to od wtedy zaczął przynosić nieszczęście.
Legenda mówi, że zaczęło się od pewnej kobiety, która potknęła się i rozbiła na nim garnki z zupą na ul. Rybnej. Zapach zwabił psy, które oblizały kamień, a potem wszystkie zdechły. Kolejny był piekarz, który użył kamienia do budowy piekarni – piekarnia się spaliła. Później był murarz, uderzył on w kamień młotem i stracił wzrok. Kiedy znajdował się na Placu Litewskim obok cerkwi, wypadający z dzwonnicy żołnierz rozbił sobie o niego głowę. Wypadków było wiele, postanowiono więc użyć go do budowy fundamentów prochowni. Nie zgadniecie, co się stało z prochownią – wyleciała w powietrze i wtedy zdecydowano, aby kamień pozostawić na rogu ul. Jezuickiej i Gruella, tak aby nikomu przeszkadzał. Co ciekawe w czasie bombardowań podczas II Wojny Światowej ta okolica została najbardziej zniszczona.
Kamień tkwi w tym miejscu do dzisiaj, nad nim wisi ostrzeżenie. Lepiej ominąć go szerokim łukiem!
Chcąc pokazać, Wam jeszcze jeden ciekawy zaułek, cofniemy się ul. Jezuicką pod Trybunał Koronny i skręcimy w ul. Olejną.
W Lublinie jeżdżą taksówki, trolejbusy, ale i jest metro... Niestety na razie tylko na rysunku, ale może kiedyś...
Teraz tylko szybkim krokiem przez Bramę Krakowską na deptak prowadzący aż do Placu Litewskiego. Po drodze mijamy Ratusz Miejski z pilnującym wejścia koziołkiem Onufrym (nazwanym tak na część wieloletniego trębacza miejskiego – śp. Onufrego Koszarnego, który codziennie przez 25 lat w południe grał hejnał z wieży ratusza).
Nieco dalej przechodzimy obok Kościoła i Klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów (bordowy budynek). Kawałek dalej, w tym momencie stoi portal łączący Lublin z Wilnem.
Z prawej strony mijamy Multimedialną Fontannę, pomnik Józefa Piłsudskiego na koniu. Tam dalej w głębi znajduje się Pałac Czartoryskich. Musicie mi zaufać, że pałaców w okolicy Placu Litewskiego na brakuje. Wystarczy, że wejdziecie na Google Maps i tam widać wszystko jak na dłoni. Pałac pałacem pogania.
Na horyzoncie widzimy Grand Hotel, ale my idziemy dalej do Centrum Spotkania Kultur.
Kiedy po prawej stronie miniemy Ogród Saski, to wiemy, że już do celu kilka kroków. Centrum Spotkania Kultur będzie po lewej stronie, nie trudno go nie zauważyć. To dość nowoczesny budynek, na którego dachu umieszczono tarasy widokowe. Wstęp jest na nie bezpłatny, jednak od razu ostrzegam, jeśli macie lęk wysokości nie wchodźcie tam. Ja lęku wysokości nie mam, ale pierwsze kroki tam są dla mnie za każdym razem naprawdę trudne.
Wewnątrz znajduje się wiele ciekawych atrakcji: jest kino, jest filharmonia, organizowane są różne wystawy tematyczne, na które można wyjść po wykupieniu biletów. Na pewno jest to miejsce warte uwagi.
Jak to się mówi: po burzy zawsze wychodzi słońce. Burzy nie było, ale padał deszcz, po którym zostało piękne słoneczko. Jeszcze ostatni rzut oka na Stare Miasto podczas powrotu na dworzec PKS i do domu. Do zobaczenia Lublin!
Jak Wam się podobała taka mini wycieczka? Nóżki bolą?
Lublin jest przepiękny!!! Uwielbiam to miasto. Miałam okazję je zobaczyć 6 lat temu. Chętnie wrócę do Lublina 😊!!!
OdpowiedzUsuńLublin zaprasza ponownie ❤
UsuńBardzo się miło z Tobą spacerowało po cudownym mieście:)))Pozdrawiam serdecznie i również wszystkiego najlepszego życzę:)))
OdpowiedzUsuńStarałam się Was nie zanudzić, bo o atrakcjach Lublina mogłabym mówić zdecydowanie więcej :D
UsuńBardzo dziękuję za ciekawą fotorelację. Świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że spacer się spodobał ❤
UsuńZe wstydem przyznam, że nie sądziłam, że miasto jest tak pełne uroku!
OdpowiedzUsuńZamek cudny, szczególnie baszty mnie ujęły.
Lubelszczyzna jest pełna tajemnic i powoli będę je odkrywać dla Was ❤
UsuńWszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet Amelko :)
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że mogłam z Tobą przeprowadzić rozmowę na temat kobiet :) Polecam się na przyszłość :)
Lublin to moje ulubione miasto w naszym województwie. Jest piękny, ma wiele ciekawych zabytków ale i ciekawą choć trudną historię.
Mam pytanie: byłaś może na Majdanku ( byłym obozie koncentracyjnym)? Ja wybieram się od 2 lat i wybrać się nie mogę ale może się uda w tym roku.
Pozdrawiam serdecznie ❤️
Dziękuję ❤ Na Majdanku byłam, nawet dwukrotnie. Warto się wybrać ;)
UsuńLublin będzie moim celem podróży, jeśli wszystko pójdzie dobrze i chłopaki pojadą w te wakacje na off-road
OdpowiedzUsuńSerdecznie zaprasza! Byłam raz na off-roadzie, w Janowie Lubelskim - emocje niesamowite :D
UsuńDziękuję, bardzo miła wycieczka, wiele ciekawych informacji :))) A zdjęcia to już w ogóle! Zastanawiałam się chwilami, czy to Włochy, czy Chorwacja, a to piękne miasto Twe :)
OdpowiedzUsuńNie Włochy, nie Chorwacja a nasz Polski Lublin :D
UsuńDzięki za wirtualną wycieczkę. ;) Nogi na szczęście nie bolą, he, he. :D Było bardzo przyjemnie. Najchętniej zwiedziłabym Zamek Lubelski. Lubię tego typu budowle. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że wspomniałaś o moim wpisie. Dziękuję. <3
Wszystkiego, co najwspanialsze z okazji Dnia Kobiet, Amelko! ;*
W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić do Lublina! ❤
UsuńJestem zachwycona Lublinem z Twoich zdjęć. Nigdy tam nie byłam ale czuję, że Lublin ma klimat który bardzo lubię, zwłaszcza ta najstarsza część pełna bram i klimatycznych zakamarków. Podobnie jak Ty czuję że spacer po mieście to takie cofnięcie się w czasie albo podróż do baśni. Również przesyłam Ci życzenia z okazji naszego święta, zawsze bądź sobą. Ja z okazji naszego dnia przejechałam 48 km na rowerze bo pogoda cudna! A później najadłam się po uszy w chorwackiej restauracji ha ha ha
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie, mój Dzień Kobiet niestety skończył się z bilansem: 2 zbitych naczyń do zapiekania, które zamówiłam online, więc prawdopodobnie jest to początek batalii o jakiekolwiek uzyskanie zwrotu pieniędzy czy uzyskania pełnowartościowego towaru :\
UsuńNigdy nie byłam w Lublinie. Wycieczka z Tobą bardzo mi się spodobała. Miasto od razu wydało mi się interesujące i widać, że ma swój urok w postaci wąskich uliczek i wielu starych bram. Dziękuję za przechadzkę :) Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do Lublina i na pewno na blogu pojawi się nieco więcej Lubelszczyzny :D
UsuńAle wywołałaś wspomnień ze studenckich lat, aż łezka w oku się zakręciła. To były wspaniałe 5 lat jakie tam spędziłam.. Niesamowici ludzie ale przede wszystkim klimat tego miasta, którego nie sposób opisać, tam trzeba choć chwilę pomieszkać... Te wszystkie miejsca.. Ach.. Zatęskniłam. Bardzo..
OdpowiedzUsuńTeraz to mnie zaskoczyłaś, aż mnie w fotel wcisnęło! Nie wiedziałam, że studiowałaś w Lublinie :D
UsuńTo niesamowite, że nic do tej pory nie wiedziałam o Lublinie, nawet nie byłam jego ciekawa. A po wycieczce jestem oczarowana tym miastem i jego urokiem. Szkoda, że tak daleko ode mnie, ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńCieszę się, Lublin czeka! Też ubolewam nad faktem, że mam w niektóre miejsca daleko np. na Dolny Śląsk czy na Mazury :D
UsuńSpóźnione, ale szczere życzenia przesyłam dla Ciebie z okazji urodzin :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo zdrowia, szczęścia oraz tego, abyś zawsze dążyła do spełnienia swoich marzeń :)
Muszę przyznać, że ten Lublin jest piękny :D Bardzo podoba mi się zamek. Super fotorelacja :D
Pozdrawiam.
Urodziny mam dopiero w czerwcu, ale zapamiętam na zaś, dziękuję ❤
Usuń