POZNAJMY SIĘ
Witaj!
Mam na imię Amelia, mam 21 lat i nadaję do Ciebie z (Nie)Dzikiego Dalekiego Wschodu Polski – z Lubelszczyzny. Miło mi gościć Cię w moich skromnych progach.

Rozsiądź się wygodnie w fotelu i spędźmy ten czas wspólnie! Positive vibes only! ♡
CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ?
CZYTAJ WIĘCEJ

Zacznij czytać tutaj

Najnowsze na blogu

Zabieram Was na księżyc, czyli Andy Weir i "Artemis"


Kolejna recenzja książki, ja tę książkę mam już od pewnego czasu w swojej biblioteczce, lecz dopiero teraz postanowiłam Wam ją przedstawić. Andy'ego Weira możecie kojarzyć z powieści "Marsjanin", którą zekranizował Ridley Scott. "Artemis" jest pierwszą powieścią tego autora, którą miałam przyjemność przeczytać, oglądałam "Marsjanina", ale wiadomo, że to nie to samo, więc nie mam zbyt dużego porównania pomiędzy tymi dwoma pozycjami. 

Zacznijmy od początku. Tytułowe Artemis jest jedynym istniejącym jak dotąd miastem na Księżycu. Składa się ono z pięciu ogromnych, wielu poziomowych baniek, połączonych między sobą korytarzami. Poszczególne bańki różnią się między sobą, w jednej są sami technicy i specjaliści, w innej zaś hotele i sklepy. Wszystko w książce jest dokładnie opisane. Główna bohaterka, 26-letnia Jasmine "Jazz" Bashara opisuje miasto oraz życie w nim bardzo dokładnie. Mieszka w nim już 20 lat. Jazz pracuje jako doręczycielka, dorabia sobie też drobnym przemytem. Poznajemy ją w trudnym dla niej momencie, Jasmine oblewa egzamin uprawniający ją do oprowadzania turystów po Księżycu, co dałoby jej poprawić swoją sytuację materialną, kupić większe mieszkanie. Nie może się z tym pogodzić.  W pewnym momencie wplątuje się w coś bardzo niebezpiecznego, coś, co zagrozi jej życiu, życiu jej ojca oraz reszty mieszkańców.



W mojej ocenie "Artemis" nie jest złą książką, ale do historii Marka Watneya  jej daleko. Bardzo podobały mi się opisy funkcjonowania na Księżycu, to wszystko było przedstawione w bardzo ciekawy sposób i bardzo realistycznie. Momentami książka stawała się nudna i chciało się aż ją zamknąć, odłożyć na półkę i zapomnieć. Nie jest najgorsza, ale można by nad nią jeszcze trochę popracować. Cóż, odbyłam podróż na Księżyc, nie wychodząc z domu. Jeśli ktoś miał do czynienia z "Marsjaninem", nie do końca będzie zadowolony tą pozycją, pozostawia ona lekki niedosyt, ale jak najbardziej nowym czytelnikom powinna przypaść do gustu. 

A Wy? Mieliście z nią do czynienia?