POZNAJMY SIĘ
Witaj!
Mam na imię Amelia, mam 21 lat i nadaję do Ciebie z (Nie)Dzikiego Dalekiego Wschodu Polski – z Lubelszczyzny. Miło mi gościć Cię w moich skromnych progach.

Rozsiądź się wygodnie w fotelu i spędźmy ten czas wspólnie! Positive vibes only! ♡
CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ?
CZYTAJ WIĘCEJ

Zacznij czytać tutaj

Najnowsze na blogu

Storytime: sprzedaż na OLX


Każdy z nas tutaj zgromadzonych raczej chociaż raz sprzedawał coś online np. na Allegro, OLX, Vinted. Nie wierzę, że znajdzie się tutaj osoba, która nie miała z tym procederem nic do czynienia. Jeśli taka jest, to z chęcią poznam. Ludzie wystawiają na różnych portalach samochody, jakieś zbędne ubrania w dobrym stanie, elektronikę, książki, meble... Praktycznie wszystko idzie sprzedać, nawet największe śmieci, jeśli ktoś jest sprytny i zaprezentuje je w odpowiedni sposób.

Na początku liceum zrobiłam gruntowne porządki w szafach, w książkach i udało mi się sprzedać praktycznie wszystko to co znalazłam za symboliczne kwoty. Byłam z siebie dumna. Sprzedawałam głównie na transmisjach na Facebooku, na Vinted, OLX. Na poczcie byłam stałą bywalczynią. 

Później zniknęłam z portali sprzedażowych, wystawiałam sporadycznie, głównie jakieś większe rzeczy. Aż do teraz, kiedy posprzątałam trochę w elektronice. Znalazłam jakieś stare telefony, które trzymałam w razie W-u, stare aparaty kompaktowe. Postanowiłam to wszystko wystawić w niewielkich cenach, być może komuś się jeszcze przydadzą. Nie są to najnowsze modele, większości używałam, będąc jeszcze w podstawówce, czyli ok. 10 lat temu, dodatkowo część ma jakieś wady wizualne. To, jakie cyrki się zaczęły wyprawiać zasłużyło na storytime. Liczyłam się z tym, że odezwą się raczej osoby uboższe, czy osoby zainteresowane zakupem na części albo dla dzieci (czego nie popieram, ale każdy wychowuje swoje dzieci po swojemu). To wszystko przerosło jednak moje oczekiwania.

Pamiętam, jak kiedyś takie tematy bardzo często poruszała Marta z kanału Enjoyment w swoich "Opowieściach dziwnej treści". Uwielbiałam te odcinki, nadal uwielbiam. Jeśli potrzebujecie się nieco pośmiać, to ODT to seria dla Was idealna.


DEJ MNIE TO ZA DARMO, MAM CHOROM CÓRKĘ

Ludzie myślą, że jeśli coś jest tanie (chociaż i nie tak zawsze musi być), to dostaną to za darmo, rzucając tekstem, że mają chore dziecko czy są w trudnej sytuacji finansowej. Niestety w rzeczywistości często okazuje się, że to nie jest prawda, a celem było jedynie naciągnięcie sprzedającego. Takie oszustwa, tak jak i fałszywe zbiórki pieniędzy, doprowadzają do sytuacji, że naciągnięci stają się o wiele ostrożniejsi, jeśli chodzi o takie prośby albo nawet obojętni na krzywdę tych, którzy tej pomocy faktycznie potrzebują.

Mnie zdarzyło się raz, że ktoś napisał do mnie, aby oddać wystawioną kurtkę zimową DAMSKĄ, ponieważ potrzebuje jej chory SYN. Sam fakt, że była to typowa kurtka damska, a zainteresowany chce ją dla syna, był już dla mnie sygnałem ostrzegawczym. Nie wydaje mi się, aby ktoś potrzebujący szukał damskiej kurtki dla chorego syna. W ogóle raczej nie wydaje mi się, aby tacy potrzebujący spędzali czas na OLX szukając osób, które im coś oddadzą...


WYSYŁKA NA KOSZT SPRZEDAJĄCEGO

Niektórzy kupujący bardzo często starają się wpłynąć na sprzedającego, aby wziął koszty wysyłki na siebie.  Nie ukrywam, że ja czasami się na to godzę i wciągam koszt wysyłki w kwotę produktu w ramach upustu. Są takie rzeczy, przy których można się na to zgodzić, ale kiedy np. coś kosztuje 20 zł, wysyłka wychodzi 15 zł, to już się średnio opłaca i nie działają na mnie teksty kupujących, że to prawie drugie tyle, ile kosztuje produkt i im się to nie opłaca. Jeśli im się to nie opłaca, to nikt ich nie zmusza do zakupu. 

Mnie też zdarza się zamawiać przez Internet, np. przez Allegro i wtedy bardzo często przy drobnych produktach wysyłka kosztuje więcej niż sam produkt, ale liczę się z tym. Jeśli wydaje mi się, że znajdę to też stacjonarnie to idę i kupuję stacjonarnie, jeśli jednak nie dostanę tego stacjonarnie, to tę wysyłkę muszę przeboleć.


NIE ODEBRANIE PACZKI ‒ STRATA SPRZEDAJĄCEGO

Zdarza się, że ktoś kupuje za pobraniem i nie odbiera paczki. Wtedy paczka wraca do sprzedającego, a ten z kolei musi zapłacić zarówno kwotę transportu z punktu A do punktu B, jak i kwotę zwrotu z punktu B do punktu A, czyli ok. 40 zł.

Mnie się akurat nie zdarzyła taka sytuacja (na szczęście), ponieważ staram się nie sprzedawać za pobraniem, coraz częściej zdarza się to również profesjonalnym sklepom. Może i ta wysyłka jest dla części kupujących, szczególnie tej starszej daty o wiele bardziej bezpieczna i komfortowa, bo nie każdy ma w końcu możliwość wykonania przelewu, ale dla sprzedających wcale nie jest taka ekstra. Nie tylko jest ona kosztowna, w przypadku, kiedy kupujący nie odbierze paczki (trafiają się tacy delikwenci, którym sprawia to przyjemność i robią to celowo),  ale nawet jeśli kupujący ją odbierze, to sprzedający nie dostanie pieniędzy od razu i może na nie czekać nawet kilka tygodni.

Ja wysyłałam różne przedmioty i te cenniejsze i mniej, wysyłałam też do Anglii. Jeśli ktoś był naprawdę zainteresowany kupnem, to nie miał problemów, aby przelać pieniądze na konto. 

Powiem Wam, że kurierem wysyłałam m.in. nadstawkę do ikeowskiego biurka Micke, a nawet rower składak. Łatwo zapakować nie było, najtańsza ta wysyłka też nie była, trochę kupującego kosztowała, ale wszystko przebiegło bez większych komplikacji.

KUPUJĄCY UMAWIA SIĘ NA ODBIÓR OSOBISTY I NIE PRZYCHODZI

Oh, ależ to irytuje... Dwa razy miałam takich kupujących. Z racji tego, że mieszkam na wsi, umawiam się z kupującymi w mieście oddalonym ok. 3 km od domu. Idę im na rękę, a oni nie przychodzą i nawet nie mają czelności przeprosić. 

Taka sytuacja wydarzyła się, chociażby w tym tygodniu. Czekałam 30 min, ciepło na dworze nie było, a gość nie przyszedł. Odczytał moje wiadomości, ale nie miał jaj nawet aby przeprosić za zaistniałą sytuację. Ja rozumiem, że każdemu może coś wyskoczyć, ale wypadałoby chociaż napisać, że rezygnuje albo że prosi o przesunięcie spotkania na późniejszą godzinę, inny dzień, bo akurat zdarzyła się jakaś sytuacja losowa.

Tym drugim razem czekała moja mama, również kupująca nie miała na tyle odwagi, aby chociaż napisać słowo "przepraszam".

No kurde...

SPRZEDANA RZECZ NIE DZIAŁA/JEST ZNISZCZONA CHOCIAŻ WSZYSTKO JEST/BYŁO W PORZĄDKU

Kupujący czasami kombinują, jak nie wiem:

Sytuacja, z dokładnie tego samego dnia, kiedy wystawił mnie ten gość. Nie dość, że byłam już nieźle tym wkurzona, miałam zepsuty dzień, to jeszcze wieczorem kupująca podniosła mi ciśnienie. Kilka dni wcześniej, odezwała się do mnie kobieta zainteresowana zakupem jednego z telefonów. Już od początku komunikacja była bardzo utrudniona, wszystko się przez to przeciągało. Nawet rozważałam opcję, że sprzedam ten telefon komuś innemu. Chętnych było nie miało, a mnie ta konwersacja już męczyła. Telefon miał pęknięty ekran, co było ujęte w ogłoszeniu i było kilkukrotnie podkreślane w konwersacji przeze mnie, a także miał kilka rys na klapce z tyłu, co też było przeze mnie podkreślane. Swoje lata też miał. Polecałam inne, ale uwzięła się na ten. Umówiłyśmy się wreszcie na odbiór osobisty, obejrzała, zapłaciła, odebrała. Po jakichś 4 godzinach tuż przed północą napisała do mnie, że sprzedałam jej uszkodzony telefon. Jak to przeczytałam, to aż się wewnątrz zagotowałam. Po krótkiej konwersacji ze mną doszła jednak do wniosku, że wszystko jest okej. No nie wiem, czego ona oczekiwała po telefonie za 40 zł (zdradzę Wam cenę). Technicznie wiem, że telefon był sprawny, bo był używany jako telefon zastępczy w sytuacjach kryzysowych, a dodatkowo uruchomiałam go i przywracałam do ustawień fabrycznych, ładowałam, sprawdzałam. O wadach wizualnych informowałam, widziała z resztą na miejscu. Nie był to najnowszy Iphone 13 Pro, ale taki telefon wystarczający do podstawowych czynności. Wkurzyłam się, jak nie wiem i zasnąć nie mogłam długo.

Druga sytuacja spotkała mojego brata. Gość kupił od niego klawiaturę, taką fancy, gamingową, podświetlaną. Klawiatura działała. Bah, przyjeżdża na drugi dzień, drąc ryja, że on tę klawiaturę zwraca, bo klawiatura nie działa. Ma szczęście, że ja wtedy miałam zajęcia online i nie mogłam odejść od komputera. Okazało się, że klawiatura po podłączeniu jest jak najbardziej sprawna. Musiał zrobić coś źle, może podłączał do zepsutego portu, ale klawiatura działała. 

Ja jestem z reguły spokojna, chcę dobrze dla wszystkich, ale takie sytuacje mega mnie denerwują i wyprowadzają z równowagi.

Co więcej, takie działanie bardzo popularne jest z tego, co słyszałam na Vinted, przez co sprzedający nie otrzymują wypłat. Kupujący po otrzymaniu paczki przedstawiają Vinted, że zostali oszukani, dostali niby wadliwy produkt, a Vinted środki zwraca na ich konto, nie weryfikując tego, no bo też ta weryfikacja najłatwiejsza nie jest. Słowo przeciwko słowu.


FAŁSZYWE POTWIERDZENIE PRZELEWU ALBO SCAMOWA PROPOZYCJA WPŁATY

To zazwyczaj kupujący boją się, aby nie zostać oszukanym przez sprzedających. Jednak z drugiej strony, szczególnie teraz nie jest lepiej.

Zdarzają się tacy, którzy wysyłają fałszywe potwierdzenia przelewu, licząc na to, że sprzedający wyśle paczkę przed zaksięgowaniem wpłaty. Mnie to nie spotkało, ale o tym wielokrotnie słyszałam. 

Druga sytuacja dotyczy dość popularnego teraz oszustwa. Pomimo nagłaśnianie sprawy nabiera się na nie wielu sprzedających. Scenariusz jest taki: pojawia się zainteresowany kupnem, proponuje, że sprzedający odbierze pieniądze od Inpostu, wchodząc przez link na spreparowaną, fałszywą stronę i wpisując swoje dane. Kończy się to tym, że konto bankowe sprzedającego zostaje w kilka minut wyzerowane. Miałam taką propozycję. Z mojej strony poleciał od razu blok, ale tego samego dnia została na kilka tysięcy ograbiona w identyczny sposób dziewczyna z okolicy.


KUPUJĄCY OCZEKUJĄCY ZBYT WIELE OD PRODUKTU UŻYWANEGO

Niektórzy klienci oczekują, że za niską cenę kupią produkt używany w stanie prawie jak ze sklepu. Zdarzają się takie perełki (o ile takie ogłoszenie nie jest oszustwem albo wykonanie nie jest kiepskie), ale jest to dość rzadkie. Zazwyczaj po kilku minutach ogłoszenie, jest już niedostępne. Taki kupujący zajmuje tylko czas, aby sobie ponarzekać, że coś mu w produkcie nie odpowiada np. urządzenie ma słaby RAM albo mebel ma jakieś mikro ryski.


To tylko kilka sytuacji, które nasunęły mi się na myśl. Pewnie, gdybym się zastanowiła, to jeszcze by mi coś przyszło na myśl. Może jeśli coś mi się jeszcze przypomni czy przytrafi, to powstanie kolejna część. Koniecznie dajcie znać, czy lubicie storytime.

Sprzedaż online jest specyficzną formą. Musi się ona opierać na bezwzględnym zaufaniu obu stron do siebie. W dobie tych wszystkich internetowych oszustw nie jest łatwo ani kupującym zaufać sprzedającym, ani sprzedającym zaufać kupującym. Podziwiam osoby, które tym się trudzą, prowadzą własne sklepy internetowe, bo to jest naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Klienci potrafią być naprawdę specyficzni. Trzeba mieć duże pokłady cierpliwości. Ja ich najwidoczniej nie mam. 

A Wy macie jakieś takie swoje historie sprzedażowe, którymi możecie się podzielić?



Komentarze

  1. Dosyć sporo rzeczy sprzedaję na Olx i często miałam tak, że jak ktoś bardzo chciał kupić, prosił o rezerwację, wypytywał o szczegóły, błagał o upust i umawiał się już na stuprocentowy odbiór, to nagle w dniu odbioru milczał na wieki. Są też tacy, którzy wypisują kilkanaście wiadomości dziennie z prośbą o opuszczenie ceny do jakieś surrealistycznej i nie rozumieją co oznacza "nie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami posuwam się do drastycznych kroków i jeżeli ktoś mnie już bardzo męczy swoimi wiadomościami, pytaniami, często w ogóle tak źle sformułowanymi, że nie idzie ich zrozumieć, to blokuję.

      Usuń
  2. Skąd ja to znam... wiele razy ktoś się umawiał i nie przychodził, dlatego nie rezerwuję rzeczy. Kto pierwszy ten lepszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście ten gość umówił się tego samego dnia ze mną, dosłownie z 2h później od wiadomości, ale straciłam na niego z pół godziny i z drugie 20 minut na konwersację... Brak słów...

      Usuń
  3. Moja córka też raz dała się oszukać na vinted, często czytam na grupie o oszustwach,przez co się zniechęciłam do tej strony. Za to kiedyś więcej sprzedawałam na Allegro używane rzeczy. Też raz mi się że trafiła laska, która próbowała naciągnąć, na szczęście jestem nieugięta. Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba być ostrożnym załatwiając różne sprawy online, a co do zdjęć, pewnie przez profesjonalnych fotografów zostałabym zjechana od stóp do głów, że zła pora dnia, że te paski wyglądają okropnie, ale mi akurat taki efekt się spodobał. Jest to coś innego :D

      Usuń
  4. Słyszałam o podobnych procederach. Wyobraźnia ludzka nie zna granic...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek potrafi wymyślić wiele rzeczy, aby zarobić, ale się nie narobić, bo to się głównie sprowadza wszystko do jednego - do pieniędzy.

      Usuń
    2. Czytając Twoją odpowiedź, aż mi się przypomniało powiedzenie Ferdka Kiepskiego: "Jak to zrobić? Żeby zarobić a się nie narobić?". :D

      Usuń
  5. Pomysłów u oszustów nie brakuje. Dlatego jak na razie tylko kupuję przedmioty na tego typu stronach. A jak będę chciał coś sprzedać to chyba najpierw popytam znajomych czy coś w tym stylu, aby uniknąć problemów.

    Pozdrawiam!
    https://wierszezebranekb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, czyli jesteś jedną z tych nielicznych osób :D Miło mi poznać ;) Na pewno warto podpytać znajomych, chociaż każdy ma inne podejście np. dla jednego przesyłki OLX czy te przesyłki z Vinted będą okej, ale drugi już będzie miał opory, nie będzie chciał czekać kilka dni czy tygodni na wypłatę ;)

      Usuń
  6. Mialam sie zarejestrowac na Vinted ale cos nie bardzo jestem do tego przekonana. Kiedys wystawialam na Allegro i tez sie raz nacielam. Oszustow, wyludzaczy w necie nie brakuje, trzeba uwazac. Zeby sie umowic nie przyjsc i jeszcze nawet nie przeprosic... Zwykle chamstwo. Falszywe zbiorki pieniedzy tez zniechecaja nas do pomagania w sieci. Pozdrawiam Cie serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj sprzedawanie online to prawdziwa przygoda. U mnie najczęściej to właśnie jakieś prośby o zejście z i tak niskiej ceny, albo oczekiwanie, że coś przywiozę do kupującego do domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym przywozem jeszcze nie miałam takich próśb, ale może gdybym częściej sprzedawała meble czy jakieś większe przedmioty to by tak było.

      Usuń
  8. Cieszę się, że poruszyłaś ten temat. Wiem po sobie ze sprzedaż na OLX jest trudna. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to łatwe zadanie, nie każdy ma tyle siły :D

      Usuń
  9. Ja jestem tą osobą, która nigdy niczego tak nie sprzedawała ani nie kupowała. Nie chce mi się użerać z ludźmi 🤷😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to ty jesteś wyjątkowa do kwadratu, haha :D Chociaż masz czystą głowę, zazdroszczę :)

      Usuń
  10. Such a beautiful outfit and photos. I like your cardigan.

    OdpowiedzUsuń
  11. Na szczęście nie miewałam takich sytuacji :<

    OdpowiedzUsuń
  12. Przykre jest, że ludzie za wszelką cenę pragną zdobyć to co chcą, czyli oszukać innych... Mnie najbardziej denerwuje jak ktoś się podszywa spod chorą osobę to tchórzostwo i świństwo w jednym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie... Przez to niestety niektórzy nie chcą pomagać, bo nie wiedzą, czy faktycznie ta osoba tej pomocy potrzebuje, czy to nie jest może jakiś przekręt.

      Usuń
  13. Oj znam te historię znam....

    OdpowiedzUsuń
  14. Trzeba być naprawdę ostrożnym, żeby sie nie dac nabrać na takie numery!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety niektórzy oszuści, tak kręcą, że i ostrożni dają się wmanewrować.

      Usuń
  15. Na Allegro i OLX nigdy nic nie sprzedawałam. Kilka lat temu założyłam konto na Vinted, ale po kilku dniach z niego zrezygnowałam, ponieważ jakoś nie mogę się na tej stronie odnaleźć i chyba nie miałabym do tego cierpliwości ;p Ubrania najczęściej oddaję komuś z otoczenia za darmo :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo często oddaje rodzinie. Mam to szczęście, że jest komu :D

      Usuń
  16. Też miałam parę dziwnych sytuacji na Vinted i je zbierałam do tego typu postu, ale jeszcze ich nie uzbierałam zbyt wiele xD Generalnie zawsze śmiesznie się to czyta, ale jak się tego samej doświadcza, to opadają ręce, nogi, no wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie czekam na taki wpis :D Tak jak mówisz, czyta się czy ogląda o tym fajnie, ale kiedy nas to spotyka to już tak śmiesznie nie jest ;)

      Usuń
  17. Trzeba uważać z tym handlem przez internet. Mi sie zdarzyła próba wyłudzenia danych. Najlepiej sprzedasz idzie na vintet już, olx i allegro sobie daruje. To pierwsze tak podniosło prowizje że rachunki mnie zabiły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle wiele z tych stron z ogłoszeniami ma takie opłaty (oprócz Vinted, chociaż podejrzewam, że i ono się kiedyś zmieni), że czasami nie warto wystawiać niektórych przedmiotów.

      Usuń
  18. Ja czasem wystawiam na Vinted i na allegro, choć nie przypominam sobie jakis większych akcji. Za to jak wysyłałam kiedyś nowy telefon (po tym jak naczytalam sie o naciągaczach) to nagrywalam jak go pakuje przed paczkomatem i wkładam do skrytki, żeby mieć dowód jakby co :D Z tym umawianiem się i nie przychodzeniem to istne chamstwo :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o tym, że niektórzy nagrywają czy fotografują stan rzeczy, ale ja np. przy elektronice sobie tego nie wyobrażam, bo i tak zawsze znajdzie się coś, co nie zostanie uwiecznione i będzie do czego się przyczepić. Raczej awykonalnym jest, aby sfotografować, czy nagrać każdy szczegół :)

      Usuń
  19. Jestem tą osobą, która nic nie wystawiała. :-)

    Ale kiedyś kupiłam coś na OLX. :-) Na Allegro i Vinted nawet nie mam konta.

    Ale z ciekawością przeczytałam Twój post, bo czasem się zastanawiam, czy nie wystawić tak rzeczy, zamiast je oddawać. Bo właśnie teraz jest tak, że nawet jeśli się coś oddaje za darmo, to jeszcze się zdarzy problem - albo odbierający nie przyjdzie, znowu się umawia, sam nie wie, czy przyjdzie. Albo dostaje coś za darmo i jeszcze kręci nosem.

    Koleżanka mówiła, że oddawała jakiś sprzęt (zmywarkę chyba) i zgłosiła się taka para. Mieli odebrać, raz i drugi nie przyszli, w końcu powiedzieli, że chcą, żeby ona im przywiozła. Powiedziała, że nie ma samochodu, ani siły, to jej poradzili, żeby wzięła taksówkę bagażową... Słów brak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym oddawaniem to też słyszałam, że niezłe cyrki. Ludziom dać palec, to chcą całą rękę. Ja wielokrotnie czytałam o tym, że często po te produkty zgłaszają się osoby, które tej pomocy nie potrzebują i jeszcze mają czelność wybrzydzać...

      Usuń
  20. Często sprzedaję na Vinted i na szczęście nie spotkałam się jeszcze z większymi nieprzyjemnościami, dwa razy przyjęłam zwrot, bo rzeczywiście było to spowodowane moim niedopatrzeniem i byłam stratna za przesyłkę, ale to nic. Z drugiej strony natomiast, czyli ja jako kupująca, niestety miałam gorsze przygody. Dostawałam inne rozmiary niż w opisie, inny stan, nawet ostatnio popękane łyżwy... generalnie bywało, że dostawałam rzeczy nienadające się do noszenia, więc niestety kupowanie przez internet to taka loteria. :( ...ale warto mieć sprawdzonych sprzedawców. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od prywatnych osób online kupuję rzadko. Już prędzej przez Allegro po przeczytaniu opinii o sprzedawcy i produkcie, czy na autoryzowanych stronach sklepów ;)

      Usuń
  21. Ja miałam niefajną sytuację na olx. Dziewczyna (posługująca się damskim imieniem) umówiła się na odbiór osobisty ze mną, na miejscu okazało się, że to jakiś obleśny typ, na szczęście poszedł ze mną mąż i ten typ trzęsącym się głosem tłumaczył, że to dla swojej dziewczyny kupuje tę kieckę. Później jeszcze śmiał do mnie pisać, że chyba na miejscu byłam zdziwiona jego obecnością, ale natychmiast zablokowałam. Poza tym jak do tej pory trafiłam na normalne kupujące na vinted czy olx:)
    Piękne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko! Strach pomyśleć, co by było gdyby poszła na spotkanie sama jakaś młoda dziewczyna. Ja zazwyczaj idę z kimś, umawiam się w często uczęszczanym miejscu, np. przy jakimś markecie i raczej jeszcze wtedy, kiedy jest jasno. Ciekawi mnie tylko, czy kupił tę kieckę?

      Usuń
  22. Na Vinted nie mam konta. Na OLX chyba jeszcze mam, choć lata już tam nie zaglądałam. Było dla mnie bardzo niepewne, jeśli chodzi o przelewy, wysyłkę towaru. Na Allegro kupuję i sprzedaję (używane a kiedyś własne rękodzieło)od ponad 11 lat i jakoś nie miałam większych problemów. Były sytuacje że czegoś w przesyłce brakowało ale sprawa zostawała szybko załatwiona. Nie spotkałam się też aby ktoś prosił o zejście z ceny. Wychodzę z założenia, że jak ustalam cenę to taka jest i tyle. Za to ostatnio na Allegro właśnie jest "moda" na wyłudzanie danych od sprzedających lokalnie. Chcą aby podawać maila itd.. Na szczęście Allegro blokuje od razu takie zgłaszane konta. To tyle z moich przygód. Oby dalej było podobnie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam w takim razie kciuki, aby wszystko szło dalej bez jakichś większych problemów :D

      Usuń
  23. OLX to dziwne miejsce i większość chciałaby wszystko za grosze, a najlepiej za darmo. Sprzedaję tam tylko to, czego nie da się wysłać, na inne rzeczy nie miałabym chyba cierpliwości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno określić "czego się nie da wysłać", bo wysłać się praktycznie da wszystko, tylko cena tejże często jest większa niż cena produktu :D

      Usuń
  24. Na allegro sprzedawało się lepiej, ktoś wylicytował płacił na konto i krótka piłka. OLX to zbiorowisko jakiś burków, którzy myślą, że dostaną cos za darmo i jeszcze z dowozem do domu. Jest też masa zboków, np. chcą foto sandałów na nogach i potem się ślinią, bo wcale nie chcą kupić tylko co innego sobie zrobić.. Pod żadnym pozorem nie umawiać się w domu na odbiór. Kiedyś facet umówił się ze mną w miejscu publicznym po odbiór bluzki z koronki (myślałam ze żona go wysłała). Niestety moje przeczucie nie myliło mnie, facetowi łapy się trzęsły, wieczorem przysłał mi foto tej bluzki na sobie w czerwonym staniku i w samych gaciach...Kiedyś tez umówiłam się na odbiór w galerii, nikt nie przyszedł, ale miałam wrażenie że jakiś facet chodził w tę i z powrotem, zerkał i robił obleśne uśmieszki. Jakaś podpucha żeby sobie obejrzeć kobietę. Masakra! Książkę można by napisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, tragedia! Wyżej też ktoś w komentarzach pisał o delikwencie, który kupował damskie fatałaszki dla siebie. Jeszcze miał czelność udawać kobietę w rozmowie. Strach pomyśleć, co takim ludziom siedzi w głowie...

      Usuń

Prześlij komentarz

Hej,
Witam Cię na moim blogu, blogu na którym sporo się dzieje. Dziękuję za Twoją obecność i za każdy pozostawiony tutaj przez Ciebie ślad. Dziękuję za każdy komentarz, za Twoją obserwację. ❤ Życzę Ci miłego pobytu! Amelia