Witam Was w pierwszym grudniowym wpisie na moim Gangstyle'owym blogu. Do świąt dwa tygodnie. Wczoraj były Mikołajki. Ciekawi mnie, czy byliście grzeczni i dostaliście prezent, czy rózgę? Mnie w tym roku Mikołaj rozpieścił. W dzisiejszym poście mam dla Was mini haul z Dresslily.
Pierwszym produktem, który znalazł się w moim koszyku i zarazem tym najbardziej wyczekanym jest paletka 35 cieni, która kosztowała $14.99. Jest to też najdroższy produkt w całym zamówieniu. Wybrałam ją, bo chciałam przetestować czy kosmetyki z takich stron są w ogóle warte zachodu. Sam wygląd zewnętrzny palety mnie nie porwał, ma lusterko, zamykana jest na magnes, nic szczególnego, ale wygląd to nie wszystko. Najważniejsza jest jednak jakość. I pod tym względem ta paletka mnie zaskoczyła. Spodziewałam się masakry. Natomiast klapą okazały się jedynie cienie "foliowe". Jest to sam brokat z minimalnym dodatkiem jakiegoś żelu, po nałożeniu brokat jest wszędzie - na twarzy, na rękach, wokół, dosłownie wszędzie. Pozostałe cienie są bardzo dobrze napigmentowane, bardzo dobrze się blendują, nie osypują. Nie jest to Huda Beauty ani żadna inna topowa marka, ale nie jest to też jakiś totalny kit.
Zamówiłam też czteropak opasek, które wówczas były w promocji za $7.16. Co ciekawe, różnią się między sobą nie tylko wzorem, ale też i materiałem. Niebieska w kwiaty oraz pomarańczowa wykonane są z cieniutkiego, marszczonego materiału, opaska w kratkę stworzona jest z materiału grubszego, takiego, z jakiego tworzone są szmatki, ostatnia we flamingi zrobiona jest z cieniutkiego szyfonu. Mimo że stanowią komplet, wydaje mi się, że jednak różnią się minimalnie rozmiarem. Niektóre są idealne, inne natomiast lekko uciskają głowę, ale wyglądają rewelacyjnie, to im trzeba przyznać.
Kolejnymi, uwaga, dodatkami do włosów jest frotka, w kolorze przepięknej, butelkowej, świątecznej zieleni ze złotymi aplikacjami. Jak widać na zdjęciu, w porównaniu z zegarkiem jest naprawdę duża. Zakupiłam też ostatnimi czasy modną spineczkę z perełkami, wygląda pięknie, niestety z moich włosów się zsuwa i nie mogę nosić jej do końca tak, jak bym chciała a szkoda.
Ostatnią rzeczą w całym zamówieniu jest żakiet w kratkę. Ja wybrałam rozmiar XXL, bo biorąc pod uwagę rozmiary na azjatyckich stronach, obawiałam się, że będzie mocno opięta i chyba dobrze, że to zrobiłam, bo jest w punkt. Ma głębokie kieszenie, co jest na plus, zapinana jest na guziki. Do materiału też nie mogę się przyczepić, bo nie jest to byle szmatka, a jest dość porządny, nie gniecie się jakoś mocno, nie prześwituje.
Ogólnie zamówienie mogę uznać za całkiem udane, mimo drobnych wad, minusów niektórych produktów. Warto czasami zaryzykować, bo można znaleźć naprawdę ciekawe rzeczy w niskich cenach. Co jeszcze zauważyłam, zamówienie szło z Europy, jedna część z Estonii, druga z Belgii. Przyszło w 2 tygodnie, więc dosyć szybko, pomimo drobnych zawirowań z Pocztą Polską. Ważne, że dotarło.
A Wy zamawiacie z azjatyckich stronek? Co najczęściej?
Nie zamawiam produktów z azjatyckich stronek, ale Twoja paletka bardzo mi się spodobała :D Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuń:D
UsuńRzadko zamawiam rzeczy z ajatyckich stron ewentualnie maseczki hehe . Fajna jest ta paletka ciekawe kolorki i pigment.
OdpowiedzUsuńJa na kosmetyki raczej się nie decyduję, to był raczej jednorazowy wyskok z ciekawości :D Choć o maseczkach peel off, wiele fajnych opinii słyszałam :D
UsuńFajna marynarka! Kupiłam ostatnio podobną :) Kiedyś zamawiałam coś z dresslily, było spoko! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
www.ankyls.pl
:D
Usuń