Myślę też, że ta seria będzie niesamowitą pamiątką dla nas. Minęły 2 miesiące od tego dnia, więc jesteśmy jeszcze z tym tematem w miarę na gorąco, z czasem jednak będzie to słabnąć. Wtedy będziemy mogli wrócić do tej serii i sobie wszystko odświeżyć.
Dobra, koniec wstępu, czas przejść do tematu.
Od czego zacząć?
U nas to wszystko zaczęło się od podjęcia tej jednej z ważniejszych decyzji w życiu "Pobieramy się!", bez tego ani rusz. Nie przygotujecie ślubu bez uprzedniej decyzji. Akurat u nas ta decyzja była podjęta w bardzo specyficznych okolicznościach, bo nie była poprzedzona zaręczynami, przynajmniej wtedy jeszcze nie. Po prostu oboje tak zadecydowaliśmy bez żadnej presji, przymusu, że chcemy zawrzeć ten związek małżeński.
Drugim etapem, było u nas podjęcie decyzji – ślub cywilny czy ślub kościelny (w domyśle – konkordatowy)? Oboje wiedzieliśmy, że do tego ślubu kościelnego prędzej czy później byśmy chcieli dążyć, ale liczyliśmy się też z tym, że w naszej sytuacji, może być trudno obecnie taki zorganizować. Baliśmy się jednak, że jeśli zdecydujemy się tylko i wyłącznie na ślub cywilny to może nas to zwieść i z czasem dojdziemy do wniosku, że po co nam ten kościelny i nie spełnimy tego naszego marzenia, jakie mieliśmy od dziecka. Dla mnie zawsze te śluby kościelne miały jakiś taki bardziej uroczysty wydźwięk, może dlatego, że te cywilne, na których ja bywałam, były brane "aby wziąć, bo mus jest" i nikt nie przykładał zbytnio uwagi do ich organizacji. Rozważyliśmy wszystkie "za" i wszystkie "przeciw" obu wyborów, porozmawialiśmy z naszymi rodzicami i doszliśmy do wniosku, że spróbujemy zorganizować ten nasz wymarzony ślub kościelny, może nieco skromniejszy, ale w sumie odpowiadający nam i naszym oczekiwaniom.
Wtedy jeszcze mieszkaliśmy w domu rodzinnym mojego męża, od czerwca wróciłam znowu "na stare śmieci", bo jednak okazało się, że lokalizacja, chociaż malownicza, spokojna, ma wiele minusów takich logistycznych, które utrudniały życie – 50 km do urzędów powiatowych czy 30 km do większego miasta, gdzie jest nieco większy wybór artykułów. Do najbliższego szpitala również trzeba jechać te 30 czy 50 km. O miejsca pracy również trudno, bo większych zakładów pracy praktycznie brak. Boleśnie przekonaliśmy się o tym, że podjęliśmy dobrą decyzję o przeprowadzce, kiedy siostra męża, musiała trafić do szpitala. Z racji, że jest niepełnoletnia do wyboru były tylko Siedlce (prawie 70 km) lub Lublin (120 km).
Dobra, ale do meritum. Wtedy jeszcze mieszkaliśmy w miejscowości rodzinnej mojego męża, tam jeździliśmy do okolicznego kościoła, w którym ksiądz zyskał moją sympatię, więc naturalne dla mnie było, że chciałabym wziąć w nim ślub, nie tak jak tradycja mówi, że w parafii Panny Młodej. Poza tym pod uwagę brałam drugi czynnik – dziadków mojego męża. Moi dziadkowie zmarli, kiedy byłam jeszcze dzieckiem, więc doceniałam, że dziadkowie mojego męża przyjęli mnie tak ciepło i wreszcie mam znowu tych dziadków. Może nie biologicznych, ale nie mniej kochanych. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jeżeli wybralibyśmy moją parafię to oni obecni by nie byli, bo to jest odległość, a wiedziałam, jak mojemu mężowi na tym zależy. Zresztą, kiedyś po wizycie u dziadków zapowiedziałam – jeśli ślub to w Twojej parafii.
Wizyta u księdza
Udaliśmy się więc do proboszcza tamtejszej parafii, aby dowiedzieć się, co jest potrzebne, jakie dokumenty itd. Wydał nam indeksy do zbierania podpisów z warunkowych nauk, powiedział jakie dokumenty z Urzędu Stanu Cywilnego są potrzebne, jakie z mojej parafii, ustaliliśmy datę, godzinę i przystąpiliśmy do dalszej realizacji.
Nauki przedmałżeńskie i dzień skupienia
Na nauki przedmałżeńskie zapisaliśmy się do Siedlanowa, tam polecał ksiądz proboszcz, tam też mieliśmy blisko zarazem z domu mojego męża, jak i mojego, a to było ważne, bo w międzyczasie się przeprowadzaliśmy. To był przełom maja i czerwca, więc ja nadal studiowałam, a nauki w Siedlanowie były weekendowe. Udało nam się jednak znaleźć dwa weekendy, które idealnie wpasowywały się w plan akademicki. Co prawda, ten drugi weekend był szalony, bo się przeprowadzaliśmy, a do tego w piątek przed naukami mój mąż miał egzamin teoretyczny w szkole rolniczej, a chwilę wcześniej przed jego wyjazdem, pomagając mu podczepiać maszyny do ciągnika, niefortunnie upadłam i złamałam sobie kość w śródstopiu i wieczór spędziłam na SORze.
Co do nauk w Siedlanowie, za jeden weekend płaciliśmy z tego co pamiętam 250 zł, nie nocowaliśmy tam, dojeżdżaliśmy, ale oprócz całodniowych wykładów, z których niektóre były naprawdę bardzo interesujące i takie po prostu życiowe, mieliśmy zapewnione również wyżywienie i to nie najgorsze, bo było tego całkiem sporo i bardzo różnorodnego, dzięki czemu każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Ludzie również byli fantastyczni czy to Ci tam pracujący, czy nasi współtowarzysze przygotowujący się do ślubów. Naprawdę szczerze polecam, jeżeli ktoś jest z Lubelskiego czy z Mazowieckiego i szuka jakiegoś miejsca, gdzie może zrealizować takowe nauki. W ramach tych nauk mieliśmy również zrealizowany dzień skupienia, więc odchodził nam dodatkowo jeden z warunków.
Poradnia Życia Rodzinnego
Poza naukami przedmałżeńskimi warunkiem do przystąpienia do Sakramentu Małżeństwa było uczestnictwo w 2-3 spotkaniach w Poradni Życia Rodzinnego. U nas to były 2 spotkania. Umawialiśmy się już indywidualnie z Panią prowadzącą takie zajęcia w Lublinie. To były 2 spotkania, każde około godziny, na których głównie był poruszany temat naturalnego planowania poczęcia. Dużo tematów było już zrealizowane na naukach, więc aby ich nie powielać, Pani z poradni je odpuściła. Tutaj też była konieczna opłata ok. 130 zł, w ramach której mieściły się m.in. podręcznik, ćwiczenia i karta do uzupełniania, dotycząca obserwacji kobiecego cyklu.
Urząd Stanu Cywilnego
W Urzędzie Stanu Cywilnego musieliśmy złożyć wniosek o wydanie zaświadczenia o braku przeciwwskazań do zawarcia związku małżeńskiego. Udało nam się to złożyć w urzędzie, pod który podlegamy obecnie miejscowo, jedynie opłaty skarbowej w wysokości 84 zł musieliśmy dokonać na konto USC, odpowiadającego miejscowo kościołowi, w którym odbywał się ślub. Opłata ta to opłata za sporządzenie aktu małżeństwa. We wniosku tym podejmuje się również decyzje co do nazwisk, jakie będzie nosił mąż i żona oraz dzieci zrodzone z tego małżeństwa. Zarówno, składając wniosek, jak i odbierając już gotowe zaświadczenia, stawiliśmy się w USC oboje. Warto pamiętać, że zaświadczenie to ważne jest tylko 6 miesięcy.
Świadectwo Chrztu
W moim przypadku jako że ślubowaliśmy w parafii mojego męża, konieczne było dostarczenie księdzu świadectwa Chrztu wydanego przez kancelarię parafialną mojej parafii. W świadectwie tym była również umieszczona adnotacja dotycząca Bierzmowania. W mojej parafii było to akurat odpłatne i była to konkretna kwota, którą podała mi Pani z kancelarii.
Zapowiedzi
Powoli dobijamy do brzegu. Czymś, co w przypadku ślubu kościelnego jest również ważne, są zapowiedzi. W parafii mojego męża były to 2 niedziele przed ślubem, na 3 niedzielę był ślub, a w mojej parafii były to 2 niedziele przed ślubem, 3 niedziela była "wolna" i dopiero na 4 niedzielę był ślub, z tego powodu, że ja ze swojej parafii musiałam odebrać jeszcze zaświadczenie, że zostały one wygłoszone i nie ma żadnego problemu, abyśmy ten ślub wzięli. Aby móc poprosić o wygłoszenie zapowiedzi w mojej parafii, ksiądz w parafii, w której mieliśmy ślubować, musiał nam wypisać taką prośbę, którą następnie dostarczaliśmy do kancelarii mojej parafii. W obu przypadkach również było to odpłatne.
Spowiedź
Ostatnim warunkiem, taką wisienką na torcie w tych całych papierkowych przygotowaniach była spowiedź. Dla par, które ze sobą nie mieszkają, obowiązkowe są 2 spowiedzi: na 3 miesiące przed ślubem i tuż przed ślubem. Jako że my mieszkaliśmy już razem przed ślubem, nas obowiązywała ta spowiedź na chwilę przed ślubem. Po tej spowiedzi mogliśmy zdać już uzupełnione indeksy naszemu księdzu.
Protokół przedślubny
Jeżeli zamierzacie zawrzeć związek małżeński przed ołtarzem, warto wiedzieć też, że istnieje coś takiego jak protokół przedślubny. Na 2-3 miesiące przed ślubem spotykacie się z kapłanem oboje, następnie on na osobności zadaje Wam różne pytania, nie ma się ich co bać, jest ich całkiem sporo, więc chwilę czasu warto sobie zarezerwować. My na tym samym spotkaniu zdaliśmy księdzu dokumenty z USC i mojego świadectwo Chrztu. Resztę przekazaliśmy mu już przed ślubem.
W naszym przypadku mieliśmy również spotkanie na kilka dni przed z księdzem, na którym spisywał jeszcze raz dane nasze, a przede wszystkim dane świadków, którzy tego dnia stawili się z nami. Ustalaliśmy wtedy wszystkie szczegóły tego dnia.
Załatwiania tego trochę jest, nie powiem, że nie, ale idzie wszystko ogarnąć. Wiadomo, co np. parafia to obyczaj i ksiądz może mieć do tych spraw różne podejście. Nasz nie robił problemów i na spokojnie, bez zbędnego pośpiechu mogliśmy to pozałatwiać. Wśród tych wszystkich spraw przedślubnych myślę, że to jest jedna z trudniejszych kwestii. Później, przynajmniej w naszym przypadku, było już tylko łatwiej. Jednak papierki to nic przyjemnego, tym bardziej, kiedy w to wszystko wchodzą terminy.
Z chęcią przeczytałam twój post. Ja jyz troszkę zapomniałam jak to było.
OdpowiedzUsuńOj troszkę tego było...
UsuńBardzo pomocny post dla par, które przygotowują się do tej wyjątkowej chwili.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że faktycznie takim będzie :D
UsuńJejku, nie wiedziałam, że wróciłaś na bloga! Sama jestem jeszcze przed ślubem, choć branżę ślubną mam na wyciągniecie ręki, skoro w niej pracuję, ale nie miałam pojęcia, że jest AŻ tyle formalności, przy ślubie koscielnym... O_o
OdpowiedzUsuńO widzisz, niespodzianka! :D
UsuńDokładnie opisane :)
OdpowiedzUsuńStarałam się :)
UsuńBardzo fajnie i dokładny post. Co więcej zauważam pewne rozbieżności. U nas troszkę inaczej to wyglądało. Jak to bywa - wszystko zależy od księdza i "jego wymogów".
OdpowiedzUsuńMoje gratulacje i wszystkiego dobrego na każdy dzień. Miłości i spełnienia Waszych wspólnych marzeń.
Dziękujemy ❤ Wiadomo, co inna diecezja, inna parafia i inny ksiądz to inne wymogi :D
UsuńPamiętam wszystkie te kroki w historii swojego ślubu. Piękne chwile!
OdpowiedzUsuńWarto było się nieco pofatygować :D
UsuńGratuluję serdecznie i życzę szczęśliwego wspólnego życia. Fajnie jeśli przyszli małżonkowie oboje się angażują w przygotowania. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękujemy ❤
UsuńGratulacje dla Was obojga.
OdpowiedzUsuńWyszłam za mąż w USC 4 lata temu, wszystkie formalności załatwiałam przez telefon, dodatkowo na obiedzie byli tylko nasi rodzice i rodzeństwo (nie mieliśmy ochoty gościć dalszych krewnych, nigdy taka forma nie była moim marzeniem). Najważniejsza po ślubie okazała się podróż - następnego dnia wyruszyliśmy na tydzień do wschodniej polski i podróżowaliśmy od Jarosławia aż do Kruszynian. Wspaniała przygoda. A naszym głównym celem było, aby to był po pierwsze nasz dzień (a nie gości), po drugie, aby po ślubie nic się nie zmieniło (żadna nowa drogę - to co chcemy, wytyczyliśmy sobie wcześniej i nie chcieliśmy, żeby nasze relacje zmienione zostały przez papierek).
Najważniejsze, że to był Wasz dzień :D Bardzo podoba mi się to Wasze założenie z tym, że nie chcieliście aby papierek cokolwiek zmienił.
UsuńGratulacje dla Was i szczęśliwego nowego, wspólnego życia :D
OdpowiedzUsuńDziękujemy ❤
Usuńświetnie praktyczny post! Ja swój ślub organizowałam w pandemii na przypale:D
OdpowiedzUsuńW pandemii na pewno nie było łatwo?
UsuńWidzę że u ciebie na blogu też się wiele zmieniło- świetnie wygląda Twoja strona, teraz :)
OdpowiedzUsuńCo do ślubu- widzę że najwięcej było roboty papierkowej, tj. załatwiania różnych dokumentów.
Dobrze że ksiądz zdobył Twoją sympatię- to też jest ważne, wiem to z opowieści znajomych którzy zdecydowali się na ślub kościelny. W przypadku urzędnika (ślub cywilny), nie miało to aż takiego znaczenia(to również opinia znajomych)
Pozdrawiam
https://nouw.com/1993ewas
Staram się, aby blog nie stał w miejscu :D
UsuńBardzo przydatny wpis dla osób, które planują ślub :)
OdpowiedzUsuńhttps://apetycznie-klasycznie.pl/
Być może ktoś z niego skorzysta :D
UsuńŚwietny post dla par planujących ślub.
OdpowiedzUsuńU mnie było bardzo szybko. Zorganizowaliśmy się w miesiąc, więc nie było nawet czasu na stres ;)
Bardzo miło wspominam ten czas, a wesele było cudowne 🧡🧡
Serdecznie pozdrawiam :)
U nas to były 4 miesiące, więc też dość szybko :D
UsuńFantastyczny post z mnóstwem praktycznych porad! Myślę, że pomoże wielu parom w ten stresujący czas przygotowań :)
OdpowiedzUsuńNa pewno jeszcze jakieś tajniki zdradzę :D
UsuńBardzo fajnie opisałaś przygotowania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A to jeszcze nie koniec :D
UsuńWow. Ileż papierkowej roboty... Ale... Wszystkiego najnajlepszego na Nowej Drodze. Wspierajcie się i szanujcie, miłujcie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękujemy, trochę tego było :D
UsuńSporo jest tych spraw do ogarnięcia przed ślubem, ale bardzo miło wspominam ten czas:)
OdpowiedzUsuńJa nawet po tym wszystkim miałam taki żal, że to już po :D
Usuń